Dwójka zabójców skradała się cicho do korytarza. Zombie z pewnością ich widziały ale nie zwracały na to uwagi. Kiedy przeszliście w cieniu do korytarza schodzącego w dół usłyszeliście odgłosy.
-Ach jestem taki stary... kości mnie łupią... ciekawe co by się stało kiedy bym się rozsypał...-mówił ktoś dziwnym piskliwym głosem.
-Zamknij się! Słyszysz ich? Pan niedługo sprawi, że zginą!-odpowiedział drugi nieco szorstszy.
-Nowi nieumarli?-odpowiedział ze śmiechem drugi.
Zbliżyliście się i zobaczyliście... dwa rechoczące szkielet. Wiedzieliście że nie są tak głupie jak zombie bo zachowują wspomnienia ale nie myśleliście o czymś podobnym...
Nagle jeden z nich podniósł wzrok. Jego puste oczodoły miały zamiast oczu niewielkie klejnoty. Ujżał was.
-A wy tu czego? Jesteście akolitami? |