Krew ściekała po włóczni wbitej w ciało
Zygfryda. Grot przebił pancerz dokładnie w miejscu gdzie czarne belki - wizerunek
Świętego Krzyża - przecinały się na środku. Młody
von Truttenweitz czuł jak z każdą kroplą krwi uchodzącą z jego ciała - uchodzi z niego dusza. Nie czuł bólu, jego martwe oczy wpatrywały się w czerń nocy dziedzińca zamkowego. Nie widział jak jego plugawy zabójca odchodzi z miejsca okrutnej zbrodni niemiłej
Panu.
Głowa zwisła mu na piersi, deszcz który właśnie zaczynał padać spływał po jego włosach, zlepiając je ze sobą. Krwawe krople spływały z drzewca okrutnie wrażonego w ciało pobożnego sługi Zakonu...
"Nie dokończył zemsty.."
Dusza rycerza odrywała się od doczesnego ciała, jego jestestwo rozrywane było na wszystkie strony przez esencję rzeczywistości.
"Elan vital" powoli uchodziła ku ciemnemu, zachmurzonemu niebu.
Światłość powoli otwierała się przed duszą młodego Krzyżaka. Blask bijący od niej poraziłby oczy każdego śmiertelnika, lecz tym nie dane było tu docierać... jedynie u kresu ziemskiej wędrówki dobijały to dusze zasłużone Panu.
Powoli dostojnym krokiem, odziany jedynie w białą szatę z lśniącym czarnym Krzyżem na piersiach, młody
Zygfryd przekraczał bramy Elizjum...
*****
Wieczny Tułacz znów powróci
Niebiosa zawrócą Go na drogę swojej pokuty
Za grzech pychy wobec Krzyża
odcierpieć będzie musiał.
Koło się zamknie a cykl powtórzy
Mściciel wróci na szlak
A Pan pokarze jego ręka Zastępy Nocy...
Nie dane mu będzie doczekać odpoczynku