Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-12-2007, 13:03   #53
wojto16
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
Justicar i Aigel

Kiedy chwyciłeś broń zobaczyłeś błyszczący przedmiot który rozorał głowę demona.
- Szybciej. Nie mogę cię cały czas niańczyć - usłyszałeś głos twojego pomocnika.

Napędzany strachem chwyciłeś za dodatkowy magazynek. Wypadł ci z ręki lądując w ściekach. Pochyliłeś się i go wygrzebałeś, ale w tym momencie oberwałeś kulą ognia i wylądowałeś w gównie które mogło jeszcze wczoraj należeć do twoich pracodawców.
- Bonzay - usłyszałeś głupi okrzyk i zobaczyłeś elfa który spadł prosto na demona który cię zaatakował.
- Aigel. Spóźniłeś się - powiedział obojętnie twój sojusznik który w tym czasie zastrzelił dwa kolejne demony. Aigelowi chwilę zajęło zanim skojarzył na co upadł. Na szczęście zareagował szybciej odcinając głowę potworowi. Wstałeś ze ścieków stwierdzając, że przyda ci się porządne czyszczenie. Do ciemnych ścieków wpadał snop światła. Głosy na górze tylko mąciły spokój i ciszę tego miejsca.
- Lepiej się stąd zmywać - usłyszałeś.

Strażnicy już odjechali prawdopodobnie nic nie znajdując. Siedziałeś w mieszkaniu twojego sojusznika ostrożnie wyglądając przez okno. Dowiedziałeś się, że jego pseudonim to Shadow. Przez czarny kostium który nosił nie widziałeś kim był. Poza wami byli tutaj elf wojownik Aigel Arasaw i mężczyzna wyglądający na złodzieja Dark'an.

Chyn

Kiedy prześlizgnęłaś się do szafki żaden strażnik cię nie zauważył. Zaczęłaś się rozglądać za szybem. Niestety, żadnego nie zauważyłaś. W tym korytarzu były tylko okna i nic więcej. Wyglądało na to, że sytuacja nie jest zbyt wesoła. Szczególnie, że o szafkę opierał się jeden ze strażników który prawdopodobnie nie lubi kotów. Zaleta była taka, że nikt nie patrzył właśnie w twoją stronę.

John Tails

Wyciągnąłeś broń i zacząłeś wypatrywać Strikera. Ten jednak po ciosie demona zniknął. Nigdzie się nie pojawiał. Najgorsze było to, że demon cię zauważył i skoczył ku tobie. Zdziwiłeś się, że on tak wysoko potrafi skoczyć. Więcej czasu na zastanawianie się nie było. Chwyciłeś śrutówkę i strzeliłeś w demona. Śrut wbił mu się w klatkę piersiową, ale go nie zatrzymał. Przygniótł cię swoim cielskiem. Nie miałeś szans żeby wstać. Trzy potężne ciosy spadły na twoją klatkę piersiową. Zwymiotowałeś krwią. Wydawało się, że to koniec.

- Złamałeś zasady. Żyjesz tylko dlatego, ze on tego chce. Doceń to.

Obudziłeś się nie czując już bólu. Kiedy wydawało ci się, że umarłeś i trafiłeś do zaświatów zacząłeś widzieć jasno. Siedziałeś w dużej komnacie przypominającej komnaty średniowiecznego zamku. Siedziałeś na krześle przy dużym stole zastawionym jedzeniem. Obok ciebie stała piękna elfka z długimi, czarnymi włosami. Uśmiechnęła się do ciebie. Odwzajemniłeś uśmiech który spełzł ci z twarzy kiedy ujrzałeś, że obok niej stoi Striker. Chciałeś wstać, ale wtedy Striker wyciągnął coś na kształt pilota.
- Nie radzę. Wszczepiliśmy ci minimalny ładunek wybuchowy do głowy. To znaczy, że jego eksplozja będzie na tyle mała żeby uszkodzić twój mózg. Jeśli to przeżyjesz to w najlepszym razie staniesz się warzywem. Tak wiec rozsiądź się wygodnie i czekaj na gospodarza. O. Już jest.
Do komnaty przez duże, drewniane drzwi wszedł wojownik w długim, czerwonym płaszczu i czerwonej zbroi. Miecz nosił na plecach, Jego oczy świeciły się na zielono. Usiadł po drugiej stronie stołu.
- Witam panie Tails. Zwą mnie Gilgamesh. Mam nadzieję, że podoba ci się moja siedziba.

Mike

Sytuacja wydawała się tragiczna. Twoja siostra i przyjaciel chcieli cię zabić. Mimo, że przemierzałeś tłum ludzi cały czas czułeś sie śledzony. Nigdy nie wiadomo kiedy ktoś z Organizacji pociągnie za spust trzymając pistolet przy twojej skroni. Kiedy zastanawiałeś się co robić usłyszałeś, że twoja komórka dzwoni. Odebrałeś ją.

- Halo
- Witaj, Mike. Nie znasz mnie, ale ja znam ciebie. To wystarczy do nabranie bliższej znajomości. Mogę ci pomóc walczyć z Organizacją jeśli ty pomożesz mi. Spotkajmy się w tym pubie po twojej lewej.
Kiedy się rozłączył spojrzałeś w lewo i zobaczyłeś Joe's Bar. Przez szybę zobaczyłeś, że wygląda porządnie i jest spora grupa ludzi w środku, Z drugiej strony to mogła być też pułapka ze strony Organizacji. Jakiś gość w eleganckim garniturze, kapeluszu i czarnych okularach siedzący przy jednym ze stolików gestem prosił żebyś podszedł.
 

Ostatnio edytowane przez wojto16 : 19-04-2008 o 14:36.
wojto16 jest offline