Mike rozejrzał się dyskretnie, wypatrując najmniejszych oznak niebezpieczeństwa.
"To pułapka! Oni chcą mnie zabić! Spokojnie. Nie mogę zachowywać się jak paranoik."
Młody mężczyzna, dotknął cyber ręką polarowej bluzy w miejscu w którym miał parabelkę. Wszedł pewnym krokiem do baru i od razu podszedł do gościa, który przypominał mu czarny charakter z jakiegoś filmu. Lewa cyber dłoń wyglądająca jak prawdziwa zawędrowała do kieszeni w której miał granat. Dopiero wtedy usiadł przy stoliku mężczyzny. Wyciągnął prawą, naturalną dłoń do tajemniczego gościa. -Mike jak wiesz. A jak mam mówić do Ciebie? Smith?
"Szkoda, że nie spotkaliśmy się na odludziu, tu nie mogę go zabić."
Mike był czujny.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |