Justicar próbował po drodze wyczyścić ubranie jakąś szmatą ale wyszło mu to tak sobie. Udało się mu dotrzeć do mieszkania. Napił się z przykrością stwierdzając że prawie nic już nie ma. Zmierzył wzrokiem swych towarzyszy.
-Dobra! Co tu się do cholery dzieje?! Może mi ktoś wyjaśnić czemu ten francowaty pracodawca wysłał mnie na atak do rebeliantów?! Grrrr....
Był wściekły a w dodatku nie w humorze. Nie wiadomo czemu był niemal pewien że osoby obok niego mają związek z nieprzyjemną misją. Podrapał się po głowie i oparł o ścianę. Zaczął suszyć szmatą przemoczone plugastwem bronie. |