Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-12-2007, 19:58   #28
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
- Zacny rycerzu – odpowiedział Dorian paladynowi – innej deklaracji nie spodziewałem się po takim wojowniku. Zgadzam się z nią całym sercem. Natomiast cel jest wart poświęcenia. Jednak w moim pytaniu chodziło mi o cos innego, niż własne bezpieczeństwo. Zresztą, gdybyśmy tęsknili do ciepłego łóżeczka żaden z nas nie zostałby poszukiwaczem przygód. Chodzi mi zresztą o to, skoro mamy przejąć zadanie, któremu miał sprostać arcymag, to jest to sprawa nadzwyczaj poważna. Na nasze barki mistrz Khelben składa nadzwyczaj wielki ciężar, ale cóż, tylko takie przygody czynią człowieka bohaterem. Dlatego: po pierwsze pozwólcie, ze podziękuję wam za życzenia dla mnie i siostry. Tak, chodź do nas zacny Solhaymie – zwrócił się do barda wpatrującego się w dekolt jakiejś bogato przystrojonej niewiasty. - Pięknie grałeś, ale teraz na moment przyjdź proszę, gdyż przepijamy zdrowie solenizantów. Pierwszy zaś kielich powinni wychylić wszyscy, i ty, mistrzu Khelbenie także, jeżeli uznasz to za stosowne.
Dorian poczekał moment, a Khelben uśmiechnął się, wyciągając także swój napełniony kielich. Niestety, właśnie w tym momencie rozległ się głos męża owej babki, którą tak wnikliwie oglądał bard.
- "Kurde" – pomyślał Dorian, - "akurat w tej chwili".
- Dość tego!!! – Ryknął z całej siły, a jego dłoń snuła czar magii, gotowy do rzucenia w następnej chwili. – Sir – zwrócił się do mężczyzny. – Lepiej pilnuj swoją żonę. Nic nam do twojej kompanii, ale uprzedzam. Idźcie za swoimi sprawami, a nam zostawcie nasze. Jeżeli nie, to pierwszy magiczny pocisk trafi w ciebie i to nie ot tak w ciebie, ale w miejsce takie, ze naprawdę przez długi czas żona dla ciebie będzie czymś zbędnym. Zamknij więc jadaczkę, weź swoich ludzi i idź za swoimi sprawami. A ty, Solhaymie, proszę, chodź, to są nasze urodziny i wprawdzie dobra rozróba mogłaby je ubarwić, ale mamy nieco do pogadania.
Wprawdzie Dorian nie miał pojęcia, czy jest w stanie tak przycerować pociskiem, ale miał nadzieję, że ów chłoptyś też tego nie wie. Był całkiem niezły w dogadywaniu się z innymi, więc miał nadzieję, ze mężuś odpuści i najwyżej wyżyje się na swojej babie.
 
Kelly jest offline