Szkielet spojrzał na DarkReva i poruszył się niespokojnie. Zabójca już myślał, że go wykryto i wstrzymał oddech.
-Coś tu jest nie tak... acha, bym zapomniał! Wybacz panie. Mając tyle lat skleroza boli... masz.
Wręczył ci bursztyn z jakąś rośliną w środku. Odwrócił się i otworzył drzwi. Odsunął się by was przepuścić.
Ujrzeliście w środku nekromantę z rozpalonym do czerwoności prętem który trzymał tuż przy udzie palladyna-jeńca. Ten krzyczał żałośnie i próbował się wyrwać. Dwa szkielety z łukami stały z tyłu. Przy ścianach były jeszcze 4 z halabardami, w ciężkich zbrojach. Kiedy nekromanta już miał wypalić ciało nieszczęśnika przeniósł wzrok na was.
-Czego?! Nie widać, że pracuję!? Hę?! Gdzie podzialiście te cholerne szaty... to wy jesteście nowymi akolitami? A gdzie ten trzeci? Hę? |