Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2007, 01:51   #1
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Zakon Rubinowego Grala

Florencja






Constancius Vinhentheim


Florencja. Przecudne miasto pelne bogactw i wplywowych ludzi nie przez przypadek znalazla sie na twej drodze. Czyz bowiem czlek tak jak ty kochajacy przywileje i wladze moglby postapic inaczej? Zatrzymales sie jak na duchownego przystalo w klasztorze Św. Marka, w celi ozdobnej freskami slynnego Fra Giovanniego przedstawiajacymi spotkanie Pana z szatanem. Cela ta, dosc duza jak na warunki klasztorne umeblowana zostala skromnie choc bogato. Drewniane loze zdobne wysokimi kolumnami o finezyjnych rzezbieniach przedstawiajacych pnaca sie winorosl bylo wygodne i na tyle szeroki iz swobodnie mogles sie na nim wylozyc zmeczony dluga podroza. Sekretarzyk i obite skora krzeslo staly pod oknem, z ktorego widac bylo skapany w sloncu ogrod swietobliwych braciszkow. Idealne miejsce aby oddac sie modlitwie.
Mniej wiecej w godzine czy dwie po twoim przyjezdzie do Florencji zdyszany poslaniec stanal w progu twej celi wreczajac ci list z pieczecia papieska. Zdziwiony, gdyz przecie nie tak dawno gosciles przeciez w Rzymie, odebrales list wreczajac mezczyzne Boze blogoslawienstwo w ramach podzieki za trud.
List ow zawieral nastepujace slowa:

Drogi Constanciusie.

Jako iz droga twa wiedzie ku Toskanskim gora gdzie parafia twa i dobra sa polozone zlecic ci pragne drobne zadanie, ktore mamy nadzieje niz sprawi ci wielkiego zachodu, a dusze niewinne od potepienia uchronic moze. Otoz na drodze twej stoi miasto, o ktorym liczne wiesci do nas docieraja. W miescie owym ponoc starcy, niedolezni i slabowici znikaja bez wiesci tak iz jeno mlodziez i ludzie w sile wiku je zamieszkuja. Nad miastem owym goruje ponoc zamek wymarly, ktory w trakcie nocy ozywa swiatlem i muzyka a do ktorego droga od lat nieuzywana prowadzi.
Pragniemy zatem abys zatrzymal sie tam na pewien czas i poczynil obserwacje, ktore nastepnie nam przekazesz.

Niech Bog ma w opiece twa dusze i cialo.
Arcybiskup Pedro de Merdoza.




Marco Visconti

Decyzja Florencji nadeszla niespodziewanie pewnego slonecznego popoludnia gdy mocno znudzony siedziales przy jednym z wielu wolnych o tej porze stolikow popijajac marnej jakosci trunek z niezbyt czystego kufla. Mlody chlopak dosc schludnie ubrany podszedl do ciebie akurat w chwili gdy stwierdziles, ze bycmoze jeszcze jeden kufel szczegolnie ci nie zaszkodzi. Chlopak w drzacej dloni trzymal rulon pergaminu, ktory szybko polozyl obok ciebie na stole, a nastepnie czmychnal jakby go sam diabel gonil. Zapewne chlopaki z kompani znow zabawiali sie w drecznie mlodych kadetow, co ostatnimi czasy zaczynalo stawac sie ich ulubionym zajeciem. List lezal na stole przyciagajac twoj wzrok doputy nie stwierdziles iz pasowalo by go otworzyc.
Oto co zawieral:

Z rozkazu Wladz Miasta Florencji najemnik Marco Visconti zostaje nimniejszym przydzielony do ochrony Constancius Vinhentheim, duchownego zmierzajacego ku miastu Santa Maddalana.



Alessandro Ambrosini


Popoludnie mijalo spokojnie i nieco nudnawie. Po przejzeniu sprawozdan od Alberto zostalo ci juz niewiele spraw do zalatwienia tak ze z przyjemnoscia pozwoliles sobie na oddanie sie planowaniu garderoby na najblizszy bal u ksieznej Rozali de Gordini, ktorej nadobne corki juz od jakiegos czasu czaily sie na twoja wolnosc.
Wtem natarczywe pukanie do drzi przerwalo ci owe rozwarzania. Zirytowany delikatnie nakazales intruzowi wejscie nastawiajac sie na natychmiastowe zlozenie mu reprymendy za nachalnosc. Mina mlodzienca sprawila jednak iz postanowiles najpierw go wysluchac. Redri pracowal tu jeszcze za czasow twego ojca jako chlopiec na posylki. Teraz zas zajmowal miejsce sekretarza Alberta. Mlodzieniec sklonil ci sie pospiesznie, a nastepnie wreczyl napisana pochylym pismem wiadomosc. Reka, ktora ja napisala nalezala do starszego pomocnika Alebrto, Francisca Rozaliniego, ktory z tego co pamiec ci podsunela mial obecnie znajdywac sie gdzies w gorach Toskani nadzorujac dosc duza dostawe przypraw majaca byc dotrzec do Florencji tamtejszym szlakiem handlowym. Niezbyt wyrazne slowa zawieraly prosbe o natychmiastowe przybycie do miasta Santa Maddalana. Nie znales zbyt dobrze Francisca ale z tego co ci o nim mowiono byl czlowiekiem opanowanym i spokojnym dlatego tez wezwanie to wprawilo ci w niejaka konsternacje. Coz bowiem takiego moglo sie stac w tym miescie, ze czlowiek ow doszedl do wniosku, iz jedynie twoja obecnosc pomoze rozwiazac ow problem?


Michał

Santa Maddalana



Ze snu zbudzil cie potezny kopniak wymierzony ci przez groznie wygladajaca kobiete w czarnej sukni przepasanej brazowym fartuchem.

- A coz to za maniery jasnie panie?! Spac pod sciana w mojej karczmie! Jesli nie masz czym zaplacic za nocleg czy posilek udaj sie ku klasztorowi braciszkow Dominikanow. Oni cie ugoszcza, a mi klientow nie bedziesz odstraszal.

Kobieta ta nie wygladala na chetna do negocjacji. Wskazawszy ci kierunek w jakim powinienes sie udac zalozyla rece na piersi groznie mierzac twoja postac i czekajac az wyniesiesz sie laskawie z jej przybytku.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline