Alessandro położył koszule na łóżku po czym krytycznie spojrzał na nią i trzy pozostałe leżące obok. Po chwili namysłu zdecydował się na białą o prostszym kroju i bez bufiastych rękawów. Na balu takiej persony jaką jest Rozalia de Giordini nie można pokazać się w byle jak dobranym stroju, tym bardziej, że zrobienie dobrego wrażenia na niej miałoby wymierne efekty na plany małżeństwa z jej córką.
Wkładał właśnie ostatnią z koszul o szafy kiedy ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Alessandro lekko się skrzywił, nie lubił, kiedy mu przeszkadzano.
Kiedy tylko udzielił pozwolenia na wejście do pokoju wkroczył Redri. Minę miał nietęgą i zamiast zbesztać go za nachalność Alessandro bez słowa wziął od niego list napisany przez pomocnika Alberto. W zamyśleniu machnął ręką dając znak, że chce zostać sam.
Spokojnie usiadł przy biurku i otworzył list nożem do papieru o wytartej rękojeści z kości słoniowej. Lekko się uśmiechnął kiedy przypomniał sobie jak ojciec ze skupieniem trzymał w ręku ten sam nóż równocześnie czytając listy od swoich pełnomocników. Nieświadomie przyjął identyczną pozycję i zaczął czytać wiadomość.
W najlepszym wypadku można by uznać ją za niejasną, Francisco prosił o jego natychmiastowy przyjazd do Santa Maddalana nie podając jednak żadnego konkretnego powodu. Alessandro nie znał go osobiście jednak z relacji innych był w stanie stwierdzić, że gdyby spraw nie była ważna nie byłby niepokojony. Spokojnie przeczytał list raz jeszcze by sprawdzić czy nie pominął niczego po czym odłożył go i nalał sobie wina ze stojącej nieopodal karafki. Przez chwilę wpatrywał się w kielich myśląc o tajemniczości sprawy i pobudkach Francisco. Następnie jednym haustem opróżnił kielich, wstał i wyszedł z komnaty i udał się prosto do Alberto. Wiedział, że ten jest zajęty jednak sprawa mogła być zbyt ważna by z nią czekać. Zazwyczaj spokojnie zaczekałby aż sprawa wyjaśni się nieco i dopiero wtedy zdecydowałby o wyjeździe ale miał przeczucie, że tym razem nie powinien zwlekać zanadto. Poza tym Francisco miał zająć się sporym transportem przyprawy i gdyby ów transport nie dotarł do Florencji firma mocno by to odczuła.
Tak wiÄ™c wciąż zastanawiajÄ…c siÄ™ nad tym co mogÅ‚o siÄ™ stać szedÅ‚ szybko nie zwracajÄ…c zbytnio uwagi na piÄ™kno mijanych okolic. ZnaÅ‚ je niemal na pamięć i nie byÅ‚y w stanie zwrócić na siebie jego uwagi. ZatrzymywaÅ‚ siÄ™ jedynie po to, by wymienić grzecznoÅ›ci z mijanymi znajomymi. W koÅ„cu dotarÅ‚ do budynku, gdzie Alberto zajmowaÅ‚ siÄ™ caÅ‚Ä… organizacjÄ… i gdzie mieÅ›ciÅ‚o siÄ™ „serce” firmy. Nie zwracajÄ…c uwagi na zdziwione miny goÅ„ców i pomocników ruszyÅ‚ prosto do gabinetu Alberto. PrzystanÄ…Å‚ dopiero przed samymi drzwiami i pospiesznie poprawiwszy to i owo w ubiorze wszedÅ‚ do Å›rodka. Już otwierajÄ…c drzwi zaczÄ…Å‚ mówić.
-Alberto, mam coś ważnego, co musisz mi wyjaśnić. Chodzi o twojego pełnomocnika, Francisca Rozaliniego. Powiedz mi wszystko co o nim wiesz.-
__________________ Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie. Armia Republiki Rzymskiej
Ostatnio edytowane przez John5 : 03-12-2007 o 22:18.
|