Rogi Sztormu...Nazwa ta nic Vostaghowi nie mówiła. Nic dziwnego, w swych dotychczasowych wędrówkach nie dotarł jeszcze, aż tak daleko na północ. Obracając w dłoni pierścień oceniał sługę posła Arahera. Zwłaszcza jaką ma broń i gdzie ją skrywa. Wiedział bowiem, że Araher nie będzie brudną robotą się zajmował. Od tego ma swojego doradcę. I to na niego na początku trzeba zwracać uwagę. Potem przeniósł wzrok na Garnicka Adelaid. Czy rzeczywiście wygląda na niedoświadczonego rycerzyka co przygody zna jedynie ballad bardów? Czy może w jego oczętach kryje się coś jeszcze?... Wreszcie rzekł.- Nie wiem jak to jest w przypadku krasnoludzkich posłów, ale my gnomy na koniach nie jeździmy. W dodatku ja na kucyku także nie umiem. Więc chyba najlepiej będzie jeśli pojadę z kimś z nas. Proponuję żeby to właśnie panna Leracher, wzięła mnie pod swą opiekę. Nie mam nic przeciwko temu, żeby miała mnie na oku.
Po tych słowach Volstagh uśmiechnął się szeroko do kobiety.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
Ostatnio edytowane przez abishai : 02-12-2007 o 20:41.
|