Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2007, 17:50   #67
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Kapitan straży zmierzył Elthariona wzrokiem uśmiechając się do siebie, nabijając się w myślach z jego bezpodstawnego mniemania o sobie. Sądząc, że jego pochodzenie daje mu przewagę w tym mieście był w błędzie.

Groźba Lukasa także nie była odebrana dobrze, lecz jego wygląd dawał mu przewagę. Lekko zmieszany strażnik odpowiedział na jego pytanie.
- O magach nie wiemy wiele- powiedział kapitan, w jego głosie można było wyczuć kłamstwo- nie powinni was interesować, nie chcemy tutaj kolejnych kłopotów.- nagle człowiek zesztywniał jakby zobaczył lub usłyszał coś co napawa go lękiem, krople zimnego potu zaczęły spływać mu po skroniach, bladł coraz bardziej. Ludzie dookoła patrzyli na to ze strachem lecz nie ze zdumieniem, jakby już to widzieli i to nie jeden raz. Po kilku chwilach dowódca odezwał się lekko drżącym głosem.

-Chodźcie, jako niezwykli goście naszego miasta jesteście zaproszeni na prywatną audiencję do króla. Nie przyjmujemy odmowy.- po ostatnim zdaniu które było pełne strachu, niewiadomo przed kim w stronę skrzydlatych zostały wycelowane kusze.- za mną.-dodał krótko kapitan.

***

Po kilku minutach drogi dotarli do wielkiego zamku królewskiego otoczonego fosą, do którego weszli przez długi drewniany most.

Skrzydlaci po raz pierwszy w życiu mogli podziwiać piękno ludzkiej architektury.

Pierwszą rzeczą jaka w pewnym stopniu zaniepokoiła Eltharion i Lukasa było to, że ich nie rozbrojono. Świadczyło to wielkiej pewności władcy tego zamku. Z drugiej strony Skrzydlaci mieli swoją jedyną broń przy sobie co dawało im chociaż trochę więcej poczucia bezpieczeństwa.
W końcu dotarli do głównego wejścia sali tronowej.
-Gospodarze czkają w środku.- powiedział kapitan doprowadzając ich do drzwi i odchodząć z widoczną ulgą.
Cóż innego mogli zrobić, otworzyli drzwi i weszli do środka.

Ku ich zdumieniu na końcu sali nie siedział człowiek w koronie i berłem w ręku.
Zamiast niego siedziała tam trójka mężczyzn widocznie ucieszonych na widok skrzydlatych.
-Taaaaak, nareszcie nasz plan dobiega końca...- powiedział siedzący pośrodku.
-Masz rację, zbyt długo czekaliśmy na ten moment- dodał kolejny.
-Skończmy to szybko i wracajmy do naszej pracy, mamy jeszcze wiele do zrobienia.- niecierpliwił się ostatni z nich.
Po dokładniejszym przyjrzeniu się Kruczyn i Piekielny rozpoznali magów którzy wykradli święte relikty.

Dosłownie sekundę po ostatnich słowach maga w sali znalazły się trzy tuziny uzbrojonych strażników gotowych do walki. Teraz wszystko zależało od Skrzydlatych.
 
Zak jest offline