Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2007, 20:10   #356
mataichi
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Wyszemir

Staruszek odetchnął z ulgą, wolał po stokroć udać się do zwyczajnej karczmy niż do arcykapłana, który mógł nie pamiętać Barona bądź, co gorsza żywić do niego jakiś uraz, o którym Calistan nie wspomniał.

- Oboje macie racje – zgodził się z Veneficą i Johanem – powinniśmy udać się do jakiejś karczmy, „Pod Lunetą" brzmi zachęcająco. – Uśmiechnął się i mrugnął do Johanna, który chyba ciągle miał do niego uraz…nie do niego, do magii.

-A co do pieniędzy to nie powinniśmy się tym kłopotać prawda? – Bez żadnych oporów zwrócił się do Nassaira. Przechodzili akurat koło straganu z owocami i wykorzystując moment nieuwagi kupca Staruszek jednym szybkim ruchem ręki zwinął jedno jabłko i od razu zabrał się za pierwszy posiłek tego dnia. Widząc zdziwienie na twarzach towarzyszy odrzekł jedynie.

-Prędzej czy później i tak by to jabłko ktoś ukradł, bywa. – Dla Wyszemira była to rzecz tak naturalna jak oddychanie wiedząc jednak, że większość ludzi nie popierała jego zdania wolał bezpiecznie zmienić temat.

-Co do magów to nie kłopocz się Venefico, choć nigdy nie byłem w tym mieście to na pewno rozpoznamy siedzibę miejscowych czarodziei. Jedna cecha łączy większość, ale nie wszystkich ludzi parających się magią. Jest to pycha, więc wielce bym się zdziwił gdyby budynek tutejszych czarowników nie górował nad resztą budowli bądź się od nich znacząco wyróżniał – Kiedyś Staruszek próbował osiąść na stałe w jednym z takich miejsc, ale tryb życia i gnuśność, jaką przejawiali mieszkający razem z nim magowie ostatecznie go do tego zraził.
 
mataichi jest offline