Laszlo, zobaczył kolejną twarz z przeszłości pojawiająca się na sali balowej. Musiał przyznać przed samym sobą, że misja która początkowo wydawała się bardzo prosta, wręcz nieciekawa, stawała się coraz bardziej niebezpieczna i ryzykowna. Postacie z jego przeszłości pojawiały się jedna za drugą, a ich obecność raczej nie wróżyła przyjemnych wspomnień starych czasów.
Kończąc pieśń, skłonił się gościom. Uśmiechnął się widząc sługę powracającego na sale balową i kiwającego porozumiewawczo głową. "Spraw się dobrze, ptaku. Pan musi wiedzieć o tym co się stało na dziedzińcu jak najszybciej." - pomyślał, błogosławiąc chwilę, w której zdecydowali się wziąć gołębia, na wypadek konieczności szybkiego przesłania wiadomości.
Skierował swoje kroki w kierunku twarzy z przeszłości, w kierunku Gabriela Vasques, jako że ten zdawał się wyraźnie wyczekiwać rozmowy z nim. Podszedł powoli i ukłonił się według hiszpańskiej modły.
- "Witaj panie Vasques, niezmiernie rad jestem, widzieć Cię tutaj w Narcyzowie." - zaczął po łacinie, po czym biegle przeszedł na polski - "Ileż to lat minęło do naszego spotkania w Wiecznym Mieście? Niezmiernie rad jestem widzieć Ciebie i Twoich towarzyszy ponownie. Co Cię sprowadza do Polski i na tą wspaniałą ucztę?"
Uśmiechnął się i skinął głową wojowniczce i saracenowi. "Brakowało nam tu tylko papieskiego assasyna ... czyżby mój pan popełnił błąd nie przyjeżdżając samemu?" |