Wyszemir
Starzec spojrzał na ogryzek, jaki został mu w dłoni, otarł usta i po chwili zastanowienia odrzekł. – Masz racje źle uczyniłem, toż jest to mała cegiełka w całej piramidzie niegodziwości, które staczają nasz świat na samo dno. Moje sumienie nie dawałoby mi spokoju, uczynię, więc tak jak poleciłeś i oddam to jabłko prawowitemu właścicielowi.
Odczekał kilka sekund i równie sprawnym ruchem odłożył ogryzek na miejsce, po czym ponownie podchodząc do reszty uśmiechnął się do Calistana ukazując resztki swojego uzębienia i z radością w głosie zwrócił się do sławnego rycerza– Od razu poczułem się lepiej, dziękuje, że nawróciłeś mnie ze złej drogi młodzieńcze.
Klepnął jeszcze Czarnego Barona po ramieniu i popatrzył błagalnym wzrokiem na resztę – „Na bogów nie ciągnijcie tego tematu dłużej”- Już samo przebywanie z Calistanem było męczące, ale gdy zaczynał prawić swoje bzdety na temat honoru i sprawiedliwości, jedynym sposobem na zapewnienie sobie spokoju było przytaknięcie i postępowanie według jego widzimisie, które Wyszemir interpretował na swój sposób. |