Oczy
Chyn zalśniły złowrogim karmazynowym blaskiem. Oblizała językiem swój nos, a ogon nerwowo podrygiwał. Szybkim susem ruszyła do szafki, o którą opierał się jakiś bysior.
Karczycho pomyślała
Chyn i uśmiechnęła się w duchu. Zaczęła szybko i sprawnie oceniać swoje szanse, gdyby zaatakowała tych barczystych ... czy może lepiej wymknąć się za okno i po gzymsie dojść do Szefa.... ??