Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2007, 22:56   #359
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Kiedy Johann rzucił nazwę "Pod rudą lalą" po plecach półelfki przeszedł dreszcz i poczuła się nieswojo. Mężczyzna musiał to zauważyć i zaraz też wycofał się ze swojej propozycji. Widocznie musiał tam bywać. Może poznał ją? Może się zorientował? A może znał ten lokal jedynie z opowieści, które krążyły między kupcami. Nie każdy mógł sobie przecież pozwolić na usługi ognistych rudych panienek... Dziewczyna odwróciła twarz tak, aby Johann nie mógł widzieć jej wyrazu. Wtedy też Calistan zagrodził drogę staremu czarodziejowi.
Venefika początkowo patrzyła na całą scenę toczącą się pomiędzy Wyszemirem i Baronem ze zdziwieniem, aż w końcu na jej ustach wykwitł niewymuszony uśmiech. Zachowanie czarodzieja rozbawiło ją i pozwoliło odpłynąć wspomnieniom. Kiedy sytuacja zrobiła się dość napięta półelfka niby przypadkiem stanęła między panami i rzuciła szybko:

- Powinniśmy już iść zanim zrobi się jakieś zbiegowisko - pociągnęła lekko Wyszemira, by ruszył za nią - Mamy przecież dużo do zrobienia.

Nieświadomie Ven wysunęła się na prowadzenie i zadziwiająco trafnie wybierała drogę. Czy nie mówiła wcześniej, że nigdy tutaj nie była? Skąd wiedziała którędy dojść do karczmy "Pod lunetą" skoro ta leżała na jeden z rzadziej uczęszczanych ulic? Było tu ciszej i spokojniej, ale też i nie każdy podróżny tutaj docierał. Z jednej strony karczma miała mniej klientów, z drugiej strony byli to przeważnie stali goście, a do tego wiadomo było, że zawsze znajdzie się tutaj miejsce do spania i dobre jedzenie. Półelfka starała się iść na równi z Johannem, ale wprawny obserwator mógł dostrzec, że nie potrzebowała przewodnika i sama dałaby sobie radę...

Słońce przekroczyło już południe, kiedy wędrowcy dotarli na miejsce. "Pod lunetą" okazała się karczmą średniej wielkości, zbudowaną w typowo kupieckim stylu i wystroju wnętrza. Budynek był piętrowy, ze sporą ogólną salą, rozstawionymi dość swobodnie stołami i ławami oraz z równie dużą liczbą alków. Kilka osób siedziało w różnych kątach karczmy, a z wnętrza jednej z przesłoniętych zasłoną alkowy dochodziły odgłosy rozmowy, śmiechów i dobrej zabawy. Tam też nader często znikały dwie służki - wchodziły z tacami wypełnionymi kuflami i jadłem, a wracały z pustymi naczyniami. Karczmarz - postawny mężczyzna z rzadką brodą i licznymi śladami po ospie - stał za barem, leniwie polerował kufel i obserwował uważnie wchodzących do środka nowych gości.
 
Milly jest offline