Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2007, 17:57   #3
traveller
 
traveller's Avatar
 
Reputacja: 1 traveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputację
http://kyoko.wrzuta.pl/audio/2CbN2rEySP/

Budzę się o szóstej i leżę z otwartymi oczami wpatrując się w sufit. Czekam na dźwięk budzika. Dźwięk, zwiastujący początek dnia. Kiedy leżę tak, myślę o o wiadomościach w telewizorze w których głównie przebijają się tanie skandale z gwiazdami ala Paris Hilton w tle czy tragiczne katastrofy.. tak ludzie wciąż uwielbiają słyszeć o ludzkich cierpieniach. Może to podnosi ich na duchu? Że gdzieś tam jest gorzej? Albo może po prostu uzależnili się od dawki wrażeń i wszystko traktują jak film? Myślę o tym jak bardzo popieprzonym miejscem stał się ten świat.
Myślę o własnym życiu o źrenicach twoich których nawet jeszcze nie widziałem, ale wciąż mam nadzieje. Może kiedyś tam, gdzieś tam, mijając na ulicy cały tłum ludzi choćby przez ten jeden niewielki ułamek sekundy odnajdziemy się w tej magicznej chwili. Nasze spojrzenia spotkają się w tym niemym i przerażającym spojrzeniu, które mówi "czy ja cię aby nie znam"? Czy to jest w ogóle możliwe? Prawdziwa miłość. Nawet w moim wieku?
Jeśli o to chodzi to myślę, że parę razy zmarnowałem swoją szansę na szczęśliwe życie. Nie ułożyłem wszystkiego tak jakbym chciał, dokonałem złych wyborów.
Obecnie jestem w separacji od dwóch lat. Przyznaję się dużo w tym mojej winy, zawsze wina leży po obu stronach. Tylko po prostu nie zawsze umiemy się do tego przyznać.
Nie sądzę żeby to się zmieniło. Kochałem ją.. kiedyś. Po 5 latach małżeństwa przyszło jakby to nazwać.. wypalenie. Początkowo wzajemna podejrzliwość o zazdrość o romans. Do tej pory nie jestem pewny i ona chyba też. Chociaż nie ma podstaw hmm w sumie ja też ich nie miałem.Wraz z tym brak tematów do rozmów, coraz częstsze kłótnie, narodziny dziecka. Tak mam syna, nazywa się Adam ma 7 lat. I muszę stwierdzić, że to jedna z nielicznych rzeczy jakie dają człowiekowi tą wewnętrzną satysfakcję spełnienia dobrej roboty. Jestem z niego naprawdę cholernie dumny. Niestety obecnie nie spędza ze mną tyle czasu ile bym chciał, ale jeśli będę musiał to będę o to walczyć i uwierzcie mi że będę. Lada chwila mamy sprawę w sądzie o opiekę nad dzieckiem.
No, ale wracając do mojego małżeństwa. Firma w której pracowałem po prostu splajtowała a wszędzie tam gdzie tylko zanosiłem papiery były sterty chętnych, lepiej wykształconych, młodszych, ze znajomościami lub większą siłą przebicia.
No cóż pozostało mi wrócić na sam dół co miałem zrobić? Wanda odeszła chyba nie mogła przeboleć niższego standardu życia. Sprzedaliśmy samochód, dom i wszystko co miało jakąś większą wartość. Mam dziecko, muszę jakoś żyć. Ono w tej chwili jest najważniejsze, nic innego nie ma znaczenia. Być może pracować fizycznie w moim wieku to dość żałosne, ale za nim mnie osądzisz wiedz że nie miałem wyboru. Człowiek musi mieć za co jeść, ubrać dziecko i pewnego dnia wysłać na studia. Pieniądze żądzą tym pieprzonym światem i nic na to nie poradzę ani ja ani nikt inny z najlepszymi chęciami.
Włącz TV i zobaczysz uśmiechnięte twarze ludzi którzy obiecują obniżyć podatki, zlikwidować bezrobocie, "by żyło się lepiej" wszystkim nam dookoła ale ja patrzę i widzę wszędzie te same mordy. Uśmiechnięte od ucha do ucha, zajęte własnymi karierami i ukrywaniem skandalów. Czasem wyjdzie na jaw, że jakiś kongresmen zdradza żonę z sekretarką i wśród blasku fleszy musi zrezygnować, ale prawda jest taka że ci ludzie żerują na nas i na naszych problemach. W ich interesie leży nie to żeby nasze życie żyło się lepiej ale to, żebyśmy po zjedzeniu kawałka ciasta chcieli następny nie dostając od razu całego tortu żywiąc się ich obietnicami. Radzę dowiedzieć się ile kosztuje "nas" bo przecież wszystko to jest z pieniędzy podatników, utrzymanie rządowych samochodów, kancelarii czy agencji wywiadowczych.



Weźmy np. Busha i jego administrację. Zauważyliście, że od lat słyszymy ciągle o kolejnych doniesieniach o Bin Ladenie, jego tzw. "oświadczeniach" na których słyszymy głos i stare zdjęcia jeszcze sprzed 11 września? Rzekomo CIA zawsze identyfikuje zapis jako autentyczny, chociaż tak naprawdę to wszystko mogło zostać nagrane czy zmontowane albo przed 11 września albo przez ludzi zainteresowanych przedłużeniem tego wyimaginowanego zagrożenia ze strony Arabów.
Połowa Ameryki na słowa Bin Laden podskakuje ze strachu a druga wyciąga broń gotowa do strzału. Nikt nie przejdzie obojętnie.
No coś tu chyba jednak nie gra. Nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych, ale akurat w tym wypadku rząd zachowuje się tak jakby na rękę było mu zaszczucie całego naszego społeczeństwa w strachu przed terroryzmem. Oglądaliście np. dokumenty Moore`a?
Nie? Szczerze polecam, chociaż nie bierzcie wszystkiego mega poważnie bo wszystko ma swoje granice. No ale trzeba przyznać, że dość dobrze pokazują od kuchni co się zaczyna dziać w tym kraju. Tak, jestem patriotą jak wielu innych gotowy wystąpić przed szereg i walczyć za ojczyznę.
Być może to tylko puste frazesy, formułki wbijane nam od dzieciństwa podobnie jak modlitwa. Suma sumarum to nic nie znaczy, liczy się pieniądz, który napędza każdą wojnę, liczą się kłamstwa z których po prostu słyszymy to co chcemy usłyszeć. Bo przecież nikt nie powie nam "no kurwa zrobiliśmy błąd Irak był jednym wielkim wdepnięciem w gówno i trzeba teraz wytrzeć buty" zamiast tego słyszymy "każda wojna wymaga ofiar". Ofiar? Przepraszam czy pan Rumsfeld powiedział coś tak głupiego? Czy może nie dosłyszałem? Do tej pory liczba naszych chłopców poległych w Iraku w tym roku przekroczyła już 3 tys. a niedługo a jak tak dalej pójdzie to niedługo dojdzie do 5. To i tak tylko oficjalnie dane. Nie można na pewno stwierdzić ile osób straciło tam życie, przecież dużo uznawanych jest wciąż za zaginionych. To wszystko zaczyna wyglądać tak samo jak w cholernym Wietnamie. Medal na trumnę czy w miejsce oderwanej kończyny chyba nic jednak nie rozwiązuje. Rząd ma gdzieś weteranów i taka jest prawda.
Mój wujek był na wojnie, trzy miesiące po Wietnamie strzelił sobie w łeb pozostawiając narzeczoną z dzieckiem w drodze. Niby nic, można powiedzieć zawsze się zdarza. Kraj a jednostka, i znów słyszymy "wojna wymaga ofiar.. ofiar". Tylko nikt z głównodowodzących czy to w Wietnamie, w Iraku czy na każdej innej wojnie nie przewidział trwałych skutków mających swoje odzwierciedlenie w psychice człowieka. Nie można potem od tak z miejsca odstawić karabin i żyć bez rozkazów. Od tak kiedy to się wszystko wreszcie kończy,wracasz do domu i stwierdzasz że to nie jest już ten sam dom. Dorośli mężczyźni płaczą przez sen dopiero wtedy dając upust tłumionym emocjom, trzęsą im się ręce przy prostych czynnościach, patrzą godzinami przed siebie bez celu aż ich bliscy odsuną się od nich i pozostawią samemu sobie. Uwierzcie mi żaden człowiek nie jest w pełni psychicznie przygotowany do wojny chyba że jest socjopatą, pieprzonym psycholem który czerpie z tego przyjemność. Ludzie nie mogący odnaleźć po powrocie do domu po prostu wracali do wojska i służyli zawodowo. Zawsze to jakiś sposób a ci którzy zostali kalekami, młodymi chłopakami na wózkach inwalidzkich? Co im powie uśmiechnięty wuj Sam?
Wybija siódma, dzwoni budzik pora wstawać. Kolejny dzień dla mnie i dla ciebie:

Amerykański sen wciąż trwa.

 
__________________
"Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day

Ostatnio edytowane przez traveller : 06-12-2007 o 21:38.
traveller jest offline