Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2007, 00:02   #49
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Pył opadał powoli okrywając wszystko cieniutką warstwą. W obłokach kurzu widzieliście płomienie strzelające z palącego się samochodu, a eksplozja baku z paliwem spowodowała kolejną falę gorącego powietrza. Ten płonący wrak, który jeszcze kilka minut temu był waszym pojazdem, teraz stał się grobem dla waszego towarzysza. Na przednim siedzeniu Hammera widzieliście niewyraźny kształt, który po woli tracił kontury. Swąd palonego ciała przyprawiał was o mdłości.

Każdy z was znalazł jakiś sposób by uniknąć wybuchu. Rozrzucone dookoła głazy sprawiły, eksplozja nie wyrządziła wam żadnej krzywdy. No może z wyjątkiem Kila… Jeden z was nie żyje, powoli to do was docierało. Kil był najmłodszy w ekipie, niemniej jednak był jednym z was, a tamci go zabili. Widać, że to nie były przelewki. Złość i agresja powoli narastały w waszych duszach, czekaliście w napięciu by móc dać im upust. Zastanawialiście się na pewno skąd banda motocyklistów miała taki arsenał, wyrzutnie i granaty to nie jest standardowy sprzęt byle chłystka na motorze…

Lysander szybko zorientował się, że rozwalenie motorów i zniszczenie samochodu to była tylko zasłona dymna. Wybuchy i tumany kurzu wzniesione przy tym maiły ułatwić bandziorom ucieczkę. Widocznie taki był ich plan. Bo gdy tylko byliście w stanie zobaczyć cokolwiek jeden z nich znów zaczął morderczy ostrzał ze swego kałacha. Osłaniał drugiego, który zerwał się zza głazu i zakosami spierdalał w stronę zakrętu drogi, niknącej za załomem skalnym. Kiedy był już prawie przy samej osłonie krótka seria kaznodziei posłała go do Krainy Wiecznych Łowów. Drugi był już całkiem odcięty. Wykorzystał to Robert, który pod osłoną ogniową Doti i Greya, zbliżał się od flanki ku bandziorowi. Czekał, aż ten popełni błąd, wychyli się lub wyjdzie zza osłony. Nie musiał czekać długo, zdesperowany motocyklista odsłonił się na jedną sekundę za długo. Doti nie pozwoliła sobie zmarnować takiej sytuacji, kula z Glocka sprawiła, że dosłownie „stracił” głowę. Harding podbiegł jeszcze z wyciągniętą bronią, by sprawdzić, czy nie ma jeszcze innych… ale ten był ostatni…

Ogień właśnie przygasał, swąd tlącej się tapicerki i spalonego ciała Kila drażnił wasze nozdrza. Zebrani na środku asfaltowej drogi patrzyliście smutno na pobojowisko.Oddychaliście ciężko, adrenalina powoli opuszczała wasze organizmy, przychodziło zmęczenie i otrzeźwienie zarazem... Przed wojną byłoby o tej akcji głośno w telewizji przez tydzień, ale teraz w Zasranych Stanach, nikt nie zwracał uwagi na takie „drobne potyczki”… Postać w brudnych, za dużych łachach, którą wcześniej gangerzy okładali butami, poruszyła się na poboczu i jęknęła cicho…


Gdzieś dobiegł do was warkot silnika samochodowego. Steve odwrócił się w kierunku z którego przyjechaliście. Gdzieś na horyzoncie pojawił się stary zdezelowany samochód, którego marki z tej odległości nie mogliście rozpoznać. Spokojnie, bez pośpiechu podążał w waszą stronę… z daleka mogliście usłyszeć jakąś muzykę, płynącą zza otwartego okna – smętne słowa piosenki „Sweet home Alabama”, brzmiały troszeczkę groteskowo w obecnej sytuacji…
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline