Wątek: Oddech śmierci
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2007, 10:37   #20
Kokesz
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
Konie pognały do przodu tak, jakby chciały się wydostać stąd jak najszybciej niezważając na niebezpieczeństwo. Wóz ruszył z miejsca i już po chwili Skarbimir zobaczył jedne go z ożywieńców pod kopytami. Jednakże ten dzień nie był dla niego szczęśliwy. Truchło stwora wpadło pod koła i oś która już i tak była w nie najlepszym stanie pękła. Wóz przewrócił się razem z woźnicą, ocalałe przetwory rozsypały się na drogę.

W momencie upadku poborca poczuł przeszywający jego ciało ból miednicy. Skrzywił się z bólu. Spróbował się poruszyć, ale ból się zwiększył. "Niech to pierun trzaśnie" - pomyślał. Przez sekundy nie zwracał uwagi na to co dzieje się w okół. Oprzytomniał gdy poczuł jak na wóz wskakuje krasnolud sycząc coś w swoim języku.

- Jest ich coraz więcej! Więcej i więcej! - Krzyknął Cohen. W tym momencie Skarbimir ocknął się już zupełnie. Dotarło do niego, że siedzi na kozie lecz koni, które jeszcze niedawno ciągnęły wóz już nie ma, uciekły jak najdalej z tego przeklętego miejsca. Kislevczyk rozejrzał się w około i zobaczył multum ohydnych postaci zbliżających się do niego. Zapomniał o bólu, adrenalina wypełniła jego żyły. Serce zaczęło bić jak oszalałe, wybijało rytm w którym Skarbimir zaczął się poruszać. Chwycił swoją buławę i począł tłuc nią każdego truposza jaki się nawinął. Trafianie napastników okazało sie stosunkowo proste, żaden nie próbował unikać ciosów, po prostu szedł dalej. Jednak nie każdy cios Skarbimira był skuteczny, jeden nie zdołał powalić przeciwnika, który utrzymał się na nogach i po chwili wraz z innym ożywieńcem trzymał poborcę za ramiona. Strach przed śmiercią dodał mu sił i Skarbimir wyszarpał prawą rękę z uścisku i rozłupał łep jednemu z napastników. Drugiego znokautował lewym sierpowym i dobił wbijając buławę w jego czaszkę.

- Trzeba się stąd jakoś wydostać! - krzyknął do towarzyszy korzystając z momentu względnego spokoju.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline