Powoli zaczynało się. Krzyknął z bólu. Mord-Sith na niego spojrzała.
W porę się opamiętał.
Mroczne Elfy przyglądały się mu ciekawie. Pokazywały go łukami, szeptały. A potem…
Padły na kolana.
- O Panie! Prowadź nas, panie! Nauczaj nas, panie! Chroń nas, panie! Rozkwitamy w Twojej chwalę. Osłania nas Twoje miłosierdzie, Twoja mądrość przerasta nasze zrozumienie. Żyjemy tylko po to, aby Cię kochać. Nasze życie należy do Ciebie.- Wyrecytowały jednym głosem.
Około dziesięć minut leżeli na ziemi, a czwórka bohaterów stała w osłupieniu.
„Czy to przez to?” Zastanawiał się Allen.
Jeden wreszcie odważył się wstać nie podnosząc przy tym głowy.
-O panie! Chcielibyśmy, abyś poszedł do naszej wioski.- Zamarł w milczeniu. ***
Tej nocy Las wył.