Duchowny naprawdę był pod wrażeniem, że ze zwykłym "ochroniarzem" można rozmawiać na tematy, których nie powstydziliby się przedstawiciele największej inteligencji tego kraju. Elokwencja i sprytne riposty dały jednak do zrozumienia, że to będzie podróż na równych warunkach. Jednak podobało mu się to.
Z chwilą, gdy zapadł zmrok rozmowa przycichła. Constancius z aprobatą przyjął postawę i polecenie towarzysza. Nie miał zamiaru paść ofiarą jakiejś szajki bandytów.
gdy zobaczył budynek, początkowo obruszył się. Nie miał zamiaru spędzać nocy w jakiejś zapyziałej dziurze. To nie przystoi wizerunkowi duchownego. Jednak monotonność jazdy sprawiła, ze oddalił te myśli i zaczął zastanawiać się, czy nie lepiej byłoby tu zostać. Gospoda - można było dostrzec już szyld - prezentowała się, wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, nader okazale. "Może nie będzie tak źle?" - pomyślał, spoglądając,jak Marco schodzi z wozu. Podążał za nim wzrokiem. Gdy zapukał do drzwi, Constancius miał zamiar wstać i podejść do niego. Przemyślał to jednak jeszcze raz i doszedł do wniosku, że lepiej będzie jak zostanie w wozie. Poczeka, aż ochroniarz rozpatrzy się w sytuacji. Musiał zachować godną postawę. Klasa przede wszystkim!
__________________ W takich sytuacjach, gdy warstwa nakłada się na warstwę, gdy wszystko jest fasadą, wplecioną w sieci oszustwa, prawdą jest to, co z nią uczynisz. - Artemis Entreri |