Erica skorzystała z propozycji karczmarza, uśmiechnęła się do niego zauważalnie. Lepiej wiedzieć z kim ma się do czynienia. Była zwolenniczką prostych rozwiązań. Skłoniła się uprzejmo człowiekowi, który zrobił jej miejsce.
- Witam waszmościów. Wypadałoby wiedzieć, z kim to zdarzyło się wejść w comivitę, jestem Erica Reichert. – odparła po chwili. Miała szorstki głos, jakby była przeziębiona, jednak brzmiał całkiem przyjemnie. Oczami koloru fioletu wpatrywała się przez krótki czas w twarze mężczyzn. Na twarzy miała pełno piegów, a po lewej stronie twarzy, tuż przy uchu całkiem sporą szramę. Wyglądało to, jakby ktoś ugodził ją grotem strzały, albo piki prosto w szyję. Czarne szaty nadawały jej jednak poważnego wyglądu, mimo tego, iż była dość niska.
Spotkała ciekawski wzrok najemnika. Uśmiechnęła się nieznacznie. Drugi mężczyzna zdawał się ją ignorować. Żaden z nich to nie Rince, więc wszystko jasne. Odwróciła się w stronę trzeciego mężczyzny.
- Musisz być Rince Tainefelt, prawda? Polecono mi się z tobą pilnie spotkać, mam nadzieję, że wiesz, o co mi chodzi, i że nie zapomniałeś treści wiadomości. – rzadko kiedy się uśmiechała, co było widać, a kiedy to robiła, to zazwyczaj nieszczerze, podobnie jak w tym wypadku. |