Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2007, 00:56   #41
kitsune
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Rozdział piąty
W którym dzieci docierają do Osady Trzech Świnek, ale…


Zdawało się, iż dzieci ni odczuwały żadnego strachu po spotkaniu z Wielkim, Złym Wilkiem. Ot, maszerowały sobie raźno naprzód tą samą ścieżką i w tym samym kierunku, który wskazała bestia. Nie trzymali się nawet za bardzo razem. Gdzieniegdzie szły samotnie, kiedy indzie w parach, rozmawiając ze sobą. Michaś chyba po raz pierwszy od wielu dni czuł radość. Otaczający go świat nie był może piękny i bezpieczny. Oj nie! Ale jednocześnie czuł się tutaj silniejszy i sprawniejszy. Śmigał na wózku jak szalony, wsłuchując się w szczebiot rozradowanej Alusi, która sepleniła wesoło. Przez chwilę czuł się, jakby latał. Jakby pilotował za pomocą drążka samolot. Śmigał zaraz ponad trawą, nie dotykając ziemi. Czuł się jak ptak. Nie zauważył nawet, kiedy zamknął oczy, oddając się tej wszechogarniającej radości, w tym dziwnym, ponurym lesie. Był rozsądnym chłopcem, więc kiedy zorientował się, że jazda na ślepo nie jest najmądrzejszym czynem w lesie pełnym kamieni i korzeni, otworzył oczy… i zachłysnął się ze zdumienia. Śmigał faktycznie ponad trawą, nie dotykając kołami ziemi. Alusia spojrzała na niego i , widząc w jego oczach strach i zdziwienie zapytała:
- Co się stało Michasiu?
Michaś starał się myśleć racjonalnie. Jak zlecieć na ziemię. A wózek sam się opuścił i delikatnie zabuksował w ziemi kołami. Pozostałe dzieci również widziały wszystko. Stały z rozdziawionymi buziami i wlepiały oczęta w Michasia, Alusię i wózek. Michaś coś wymamrotał pod nosem i już spokojnie ruszył wózkiem do przodu. Teraz dziwnie ciężko jechało mu się po nierównej ścieżce. Jakby powrócił na ziemię nie tylko dosłownie.

Alusia natomiast zaczęła się rozglądać na boki, a na jej buzi rysowała się coraz silniejsza obawa. Dokładnie, rozglądała się za swoim Koteckiem. I kiedy już myślała, że zaraz łezki napłyną jej prosto do oczu, i popłacze się i będzie się znów wstydziła, Kotecek przyszedł. Ale był dziwny. Futerko mu się zjeżył na grzbietku, a sam prychał przeraźliwie, jakby ktoś mu pieprzy w nosek nadmuchał.

Kuba otworzył po raz kolejny książkę. Dokładnie, otworzył, bo ponownie dziwnym trafem od razu odnalazł stronę poświęconą Trzem Świnkom. A tam napisane były następujące słowa:
„Trzy Świnki. Mógłbym rzec uczenie, podać łacińską nazwę, jak pewna dziewczynka-chwalipięta, która zna łacińską nazwę Wielkiego, Złego Wilka. Ale nie od tego są poradniki. Mają doradzać, co też czynie. Trzy Świnki pierwotnie straciły swe domki i zostały pożarte. Tak, wiem, słyszałeś inną wersję opowieści, ale kto by chciał małe dzieci straszyć złym zakończenie. W każdym razie w Ponurych Krainach Świnki otrzymały kolejną szansę. Wybudowały znów swe domki i przygotowały się na spotkanie z Wielki, Złym Wilkiem. Nie są już tak radosne jak niegdyś, o nie. Życie je tego nauczyło. Nie ufają nikomu, więc pomyśl sam, z czym to się wiąże. Faktycznie, wieść niesie, że znają drogę na Szklaną Górę. Aha, ostatnie, strzeż się wdzięczności! I uważaj na zapadnie oraz inne pułapki!”
Kuba wzruszył ramionami, niby coś tam napisano, ale czy to pożyteczna wiedza?

Staś rozmyślał o Wielkim, Złym Wilku. A im dłużej rozmyślał, tym bardziej bolała go głowa. Ani chybi potwór chciał ich zjeść, ale jednocześnie nie chciał. No bo gdyby chciał… Chłopiec wzdrygnął się. No to w takim razie, dlaczego ich nie pożarł? Kolejna tajemnica. Może faktycznie Kuba miał rację, że coś potworze zabraniało zjeść dzieci. Przynajmniej na razie. A teraz spotkają zapewne Trzy Małe Świnki. czy będą takie, jak znał je z ulubionej baśni? Zatopiony w niewesołych rozmyślaniach chłopiec nawet nie dostrzegł, że las jakby się przerzedził, a ścieżka stała szersza i wygodniejsza.


A teraz spotkają zapewne Trzy Małe Świnki. czy będą takie, jak znał je z ulubionej baśni?


Dla Jasia równiejsza droga oznaczała, że łatwiej będzie mu się jechać na desce. I faktycznie śmigał szybciej i lepiej niż Michaś na wózku, ale… ale nie latał. Trochę rozczarowany zwolnił i obrócił się. No tak. Zanim się spostrzegł oddalił się od reszty dzieciaków. Widział ich maszerujących za nim. Ale ślamazary! Wzruszył ramionami, przynajmniej będzie tym, noo… jak mu było. O, zawiadowcą. W filmach o żołnierzach często widział, że tylko najodważniejsi byli zawiadowcami, a przecież on był odważy, że ho ho! Odepchnął się więc nogą od ziemi i pojechał dalej. Dróżka zaczęła lekko opadać, więc deska nabierała prędkości. Jaś czuł, jak wiatr omiata mu twarz. To było to!

Misia i Czarny Piotruś nadal rozmawiali o Wielkim, Złym Wilku. Dziewczynka zaczynała chyba lubić tego dziwnego chłopca, który miał bródkę jak dorośli, długie włosy jak dziewczynka i mówił jakoś tak dziwnie. Teraz rozkręcała się, zadowolona, że ktoś chce jej słuchać, a nie Kuby, który miał tę swoją głupią książkę. Ona miała książek więcej, i pewnie mądrzejsze, nawet w szpitalu je czytała… Znowu się zasmuciła. Szpital. Wróżka mówiła, ze już za późno. Piotruś dostrzegł smutek na twarzy dziewczynki, bał się jednak zapytać, co się stało. Może nie chciała z nim rozmawiać, jak wszyscy inni. On się już nawet temu nie dziwił. Był dziwakiem, i z wyglądu, i z zachowania. Dlaczego mieliby z nim chcieć mówić. Dlaczego on chciałby z kimkolwiek pogadać? Przecież poradzi sobie. Zawsze sobie radził!

Cała grupka dzieci dogoniła wreszcie Jasia, który trzymał deskę pod pachą i patrzył oszołomiony na coś. Podeszli bliżej i zobaczyli, co wprawiło chłopca w takie zdumienie. Od ścieżki odchodziła niewielka dróżka, która po kilkudziesięciu metrach kończyła się przy betonowo-ceglanym, murze, może niewysokim, lecz niezwykle masywnym, grubym i nieprzyjaznym. Jego szczyt porośnięty był gęstą trawą i zaroślami. W

. Kilkanaście metrów przed drzwiami stał przestępując niepewnie z łapki na łapkę, biały królik w kapeluszu na głowie. Króli jakby wahał się czy podejść bliżej, wyraźnie obawiał się czegoś. Wreszcie krzyknął piskliwym, modulowanym głosem:
- Hej, Małe Trzy Świnki, wpuście mnie do środka!!!
Odpowiedział mu tylko przeraźliwy szum wiatru w koronach drzew.



...w jednym miejscu w murze dostrzegli wnękę, a w tej niewielkie drzwi pokryte rdzą...
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu


kitsune jest offline