Kaskada barw zalała oczy elfa by po chwili zniknąć ukazując mu polanę.
"Dziwne, pewnie jakaś magia, a może sen?" Elf rozglądał się uważnie po okolicy, wkrótce dostrzegł dzięcioła, choć sam zapewne był już dostrzeżony przez niego dużo wcześniej.
Na prowokujące zachowanie demona lub innej podłej kreatury, pozostawała tylko jedna odpowiedź. Lilawander długie studia poświęcił zgnębianiu tajemnicy snów. Szukanie schronienia w lesie w tej rzeczywistości mogło być jedynie pułapką, tym bardziej odwrócenie się od wroga. Gdy dzięcioł przemawiał elf już ostrożnie i możliwie ukrycie sięgał po broń, jednocześnie zbierając ślinę w ustach.
Sprawnym ruchem ciął maszkarę próbując maksymalnie ją przy tym, zaskoczyć. W momencie w którym wyprowadzał cios na twarz dzięcioła poleciała też pokaźna dawka śliny elfa. Nie koncentrował się na tym, nie zależało mu by trafić lecz by na moment odwrócić uwagę przeciwnika. Osłona twarzy jest typową reakcją, momentem w którym ostrze miecza świszczy i przeszywa wroga… |