Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2007, 01:05   #17
Ra6nar
 
Ra6nar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ra6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znany
Harry
Nałożyłeś granat nasadkowy na swojego Garanda i wystrzeliłeś ustawiając karabin pod kątem 45 stopni. Mogłeś obserwować lot granata do pewnego momentu. Potem smuga dymu urwała się i widziałeś tylko czyste niebo. Po chwili dostrzegłeś jak na grubej powierzchni dachu bunkra wybucha pocisk, nie czyniąc zupełnie żadnych szkód. 'Cholera' - pomyślałeś...jeszcze trochę a trafiłbyś w szczelinę i wtedy może usmażył kilku szwabów. Jedyne co Wam teraz pozostało to czekać aż w zasiekach zostanie w końcu zrobiona wyrwa i ruszanie na przód na spotkanie doskonale okopanego wroga. Spojrzałeś za siebie i dostrzegłeś okropne sceny. Wszędzie nadal ginęli żołnierze, to przeszywani seriami cekaemów, to wysadzani w powietrze ekspozją potężnych pocisków artyleryjskich...

Arthur
'A walcie się!' - wrzasnąłeś i w skupieniu wziąłeś na cel kolejnego Niemca. Wziąłeś głęboki oddech i położyłeś palec na 'cynglu'. Cisza w Twojej głowie dawała Ci znać, że strzał będzie dla Ciebie zaskoczeniem, powoli zwiększałeś nacisk palca na spust aż w końcu zadudnił kolejny strzał. W szczelinie bunkra dostrzegłeś jak pocisk trafia sylwetkę nieprzyjaciela uwalniając przy tym kłąb dymu. Uśmiechnąłeś się do siebie z satyswakcją...Dopiero dwa naboje wystrzeliłeś i zabiłeś dwóch Niemców...'Oby tak dalej' - pomyślałeś, a dobra passa zachęcała Cię do pozostania w tym miejscu i kontynuowania polowań...rozsądek zwykł jednak w takich sytuacjach nie nadużywać życzliwości losu...ogień zdawał się nie ustawać, gdyż na miejsce zabitego co rusz pojawiał się nowy operator cekaemu...

Alexander
Czułeś dużą presję, wiedziałeś, że jako najstarszy stopniem wśród towarzystwa kontrolujesz teraz sytuację...przynajmniej powinieneś. Rozkazałeś 'telefoniście' przekazać raport i zameldować do dowództwa o posiłki. Już widziałeś siedzących na dupach 'wygodnisiów', którzy tylko pociągają za sznurki, podczas gdy Wy tutaj umieracie...Bardzo Cię to denerwowało. Dałeś rozkaz wysadzania zasieków. Za chwilę porucznik Powell podłożył ładunki pod jedno miejsce w zasiekach a następnie wraz z detonatorem i drucikami doń połączonymi wrócił do Ciebie:
- Niech pan wciśnie wajchę, sir - podniosłeś brwi w zdziwieniu, niby czemu on nie chciał tego robić...tak czy inaczej nie pora by się nad tym zastanawiać. Musisz czym prędzej podejmować kolejne decyzje. Wiesz, że teraz w dużej mierze od Ciebie zależą dalsze losy tego wielkiego przedsięwzięcia. Wtem kula uderzyła w piasek bardzo blisko Twojej stopy. Zdaje się, że nawet tutaj trzeba być ostrożnym...

Alan

To wszystko wraźnie Cię przytłaczało. Postanowiłeś jednak do końca spełniać swoją rolę, nie możesz po prostu poddać się swoim słabostkom i zaprzestać służby:
- Jestem Medykiem !! Gdzie są ranni ? - wrzasnąłeś, a w odpowiedzi usłyszałeś kilka chrapliwych krzyków bólu. Ktoś krzyczał ciągle 'Sanitariusz, sanitariusz' aż w końcu zamilkł. Ktoś jakieś pięć metrów od 'miejsca bezpieczeństwa' czyli zasieków wychylał się w Twoją stronę i wyciągał do Ciebie rękę nie będąc w stanie nic powiedzieć. Obok niego jakieś dwa metry dalej leżał drący się w niebogłosy ranny żołnierz bez obu nóg. Pod zaporą po przeciwlełej stronie jakieś trzydzieści metrów od zasieków leżał żołnierz, który ranny był w brzuch i leżał na plecach pojękując i co chwilę nawołując Cię po imieniu...
 
Ra6nar jest offline