Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2007, 03:32   #54
homeosapiens
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Bez owijania w bawełnę - taśmy całej prawdy (przyznawać się, kto się przestraszył?), no niech będzie - taśmy tekstu.

Zacznę odrobinkę wcześniej niż pozostali, ponieważ może to wyjaśnić pare sytuacji, które później nastąpiło. Wielki Demirurg (Ew. Wielka Żaba[wspieram Cię Lhianann]) nie dał mi niestety przespać nocy przed zlotem - słabo się po prostu przygotowałem na beznadziejną pracownicę PKP (byłem tej nocy w 3 innych miastach i wszędzie były lepsze, o gorszą zresztą bardzo trudno). Jedna noc, to jednak dla wytrawnego gracza fiszka - jakiś czas spokojnie pociągnie. Wrócimy do tego później. Od szóstej do w ósmej trzydzieści siedziałem w pubie i dyskutowałem na różne tematy z pracującym emerytem o budzącej zaufanie aparycji.

Teraz już do zlotu - to nie był zlot. To było coś więcej - przynajmniej dla mnie. Na początku był Neo. Pojawił się na stacji PKP przed wszystkimi innymi wyłączając oczywiście (i niestety) mnie. Miałem pewne podejrzenia w zakresie jego bycia częścią naszego zlotu, ale nie chcąc wyjść na debila nie zagaiłem, my bad. Staliśmy razem pod ścianą, gdy Ruda przywitała mnie typowy dla niej głosem (foch z przytupem ): "A ten to kto?" . Po chwili zebrała się nas już szósteczka i grzecznie usiedliśmy w "Firmie Gastronomicznej" (nazwa że proszę siadać ). Czyste i nie zepsute dotychczas duszyczki zaczęły się mieszać z tymi przesiąkniętymi do cna, czyli krótko i mniej bez sensu mówiąc - łamaliśmy pierwsze lody, na co Grey dołączając się jak najbardziej zdążył. Potem było logo Golden Arches i poszukiwania lokalu. Nasz czerwony enenems troszeczkę się zdenerwował, niepotrzebnie zresztą. Ja wychodzę z zasady, że wszelkie nerwy są ZUE. Po drodze każdy tam z kimś rozmawiał - ja akurat słuchałem bardzo ciekawych opowieści Lhianann (sic!). Padło na Zebrę. Pizzeria ta okazała się doskonałym wyborem (wspieram Neo za Pizzę - jeżeli ktoś się jeszcze składał, to jego też ). Ludzi praktycznie nie było - powszechnie się nas bano. Tutaj spotkało mnie pewne zaskoczenie - nikt nie pił tyle, by można to było nazwać piciem. Zostałem zlotowym menelem!

Co robiliśmy w Zebrze? Na początku był LARP(z bardziej znaczących punktów), potem karcianki, Prawda czy Wyzwanie, a na końcu Baron. LARP zbliża ludzi . Ja zdaje się wygrałem, ale mogłem wytargować więcej. Z tym, że z tego co opisywał mi NNMs(tak - uciąłem jedno N) mojej postaci nie zależało na "więcej", lecz na "w ogóle i asap". Tym się więc kierowałem - najwyraźniej błędnie, ponieważ otrzymałem tylko jednego plusiczka w jego dzienniczku. Na temat karcianek się nie wypowiem, bo mam do siebie wielki żal - zwątpiłem w swoją talię i bałem się ją wziąć . Głupek! Spadamy? Wolę brydża . Na temat naszej gry(Prawda czy Wyzwanie zajęła na najdłuższy czas wszystkich zlotowiczów) nie ma co za wiele opowiadać - politycznie niepoprawnie się zachowywaliśmy czasem - w zamian za to było tak zajedwabiście, że aż kaszmir. Następnie poszliśmy do Piwnicy Rycerskiej by zagrać w Zew (sic!). Troszkę to do siebie nie pasowało, ale mi sesją się podobała. Zasady trochę przegięte, ale mimo to . Co było dziwnego w zasadach? Konfesjonał! Zasada polegała na tym, że gracz na chwilę staje się decydującym o losach świata za pomocą swojego dziennika/pamiętnika/korespondencji z przyjacielem. Nie korzystałem z tej zasady. Głównie dlatego, że miałem zabić Greya, a to by mi dało automatyczny sukces. Z RPGowego punktu widzenia później już miały miejsce tylko dyskusje na temat różnych systemów i opowiastki z własnych sesji. Co oprócz tego robiliśmy? Jedliśmy, spaliśmy, śmialiśmy się, drażniliśmy się, robiliśmy zdjęcia etc. etc.

Ogólne wrażenie 9/10.
Moje oceny osób zaraz w profilach .
 

Ostatnio edytowane przez homeosapiens : 10-12-2007 o 14:42.