Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2007, 05:05   #27
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Las, okolice Florencji.

Gospoda



- Dziękuję ci pani, za przywitanie. Bądź i ty pozdrowiona i choć pewnie twe miłe powitanie, było wynikiem zwykłej uprzejmości, wierz mi, zachowam je na długo w pamięci i będę wspominał przy niejednym ognisku. Dziś byłem jeszcze w mieście Florencja, jak mówią, najpiękniejszym w całej italskiej ziemi. Widziałem obrazy stworzone przez najwybitniejszych malarzy w pałacu Signorii i rzeźby wykonane przez mistrzów dłuta w przedsionkach Palazzo Pitti, a także Ogrody Boboli, gdzie najlepsi ogrodnicy, jacy tylko mogą być, pielęgnują różnobarwne kwiaty tworząc z nich dywany kolorów. Twój widok jest jeszcze bardziej niezwykły i cieszę się, że skierowano mnie tutaj, po prostu dlatego, ze mogłem choć chwilę spojrzeć na twoje oblicze zachowując je w skarbnicy pamięci.

Elfka, ktora wlasnie zamawiala strawe dla siebie oraz towarzysza odwrocila twarz w strone mlodzienca usmiechem ja przyoblekajac i mowiac.

- Dzielny wojaku mile sa twe slowa i slodzycza napelniaja me serce. Wiedz iz...

Lecz zdania juz nie dokonczyla.


- Szpiczaste uszy!? Kobieto, kim ty jesteś?! Ty nie masz prawa istnieć!


Duchowny najwyrazniej teraz dopiero zdal sobie sprawe iz nie z ludzaka istota dane mu bylo przebywac. Zlosc wielka bijaca od jego oblicza sprawila iz dziewcze cofnelo sie nieco dlon przykladajac do serca. I nagle smutek ogromny zagoscil na jej licu i lza pojedyncza splynela mieszajac sie z kurzem podlogi.

- Jam....


Przerwala i nabrawszy powietrza w swe piersi rzekla glosem pewnym i pelnym godnosci.

- Jam dziecie elfie przez nature stworzone by w promieniach slonca chwalic jej imie. Szczescie jest ma siostra, a bratem radosc zycia. Strzec ludzi mym zadaniem gdy ich los zaniesie, w lesne ostepy. Czynie to z ochota gdyz miloscia darze, kazdego z was obono jak i wszystkich razem. Nie krzywdz mnie wiec zatem takimi slowami gdyz bycmoze kiedys w niedalekiej przyszlosci zycie twe zlozone na me dlonie bedzie gdy zbojcy czy zwierzyna napadna cie w lesie. Wiedz jednak iz nie zywie do ciebie urazy lecz jedynie smutek przepelnia me serce.

Zamilkla i z zaduma spogladac poczela jak prowadzon przez Marco odchodzil na gore.

- Gospodarzu co z tym winem? Widzę że niektórzy dostali go tu na tyle dużo żeby zacząć wykrzykiwać brednie a ja nawet nie zdążyłem ust umoczyć, za chwilę poczuję sie urażony chyba.

Slowa te rzekniete przez jej towarzysza oderwaly ja wreszcie z zametow myslowych. Spojzala wiec na niego jakby wczesniejszym czasem zupelnie nie spostrzegla iz gotow jest bronic jej drobna osobe przed zloscia duchownego. Usmiech wiec delikatny zagoscil na jej twarzy w odpowiedzi na smiech jego jakze radosny. Chwile jeszcze tak trwala lecz widac dusza czysta radosci nie smutku w tej chwili pragnela, gdyz jeszcze nim tamci dwoje znikneli w pokoju ona juz ze smiechem siadala przy Cyganie chcac cieszyc sie jego osoba przed bliskim rostaniem.



Constancius Vinhentheim, Marco Visconti


Wspiawszy sie po schodach podazajac za milczacym gospodarzem, ktory najwyrazniej wolal was miec na oku, dotarliscie do pokoju niewielkich rozmiarow. Stalo w nim jedno loze czysto i schludnie wygladajace, skrzynia oraz niewielki sekretarzyk. Wszystko zadbane choc nie pierwszej wiosenki. Znac tez bylo iz nie jest to pokoj najprzedniejszy w tymze oto zabytku.
Gospodarz podal wam klucz stary i nieco juz przez rdze nadgryziony.



- Panowie wybacza reszta gosci czeka. Kolacja i wino wkrotce beda gotowe.

Chlod bijacy z jego slow jak i postawy wyraznie dawal do zrozumienia co sobie w tej chwili mysli przynajmniej o jednym z was. Madry przeto byl z niego czlek i ni na ksztyne nie pozwolil aby jego odczucia na dobrych manierach i goscinnosci zawazyly. W koncu pieniadz to pieniadz niewazne z czyjej reki, a interes krecic sie musi. Szybko zatem wycofal sie z pomieszczenia zostawiajac was samych.


Carlos Aguirre

Gospodarz, ktory wlasnie pojawil sie na szczycie schodow obdarzyl cie usmiechem radosnym i z niezwykla jak dla takiego mezczyzny szybkoscia zbiegl po nich chwile pozniej znikajac w kuchni. Elfka najwyrazniej odzyskala czesc ze swego humoru gdyz radosnym krokiem podazyla we wskazanym przez ciebie kierunku siadajac na drewnej lawce. Wino oraz chleb z serem pojawilo sie przed wami niemal natychmiast wraz z niezwykle usluzna kobiecina w czepku na glowie. Smagla skora i niesforne kosmyki ciemnych wlosow wskazywac mogly iz nie jest ona rodowita wloszka jako i maz jej Tomaszem zwany.

- Panienka dawno u nas nie byla. Juzesmy mysleli, ze jakie zlo panienke spotkalo. Chwala panu ze to jedynie glupie babskie kraczenie.

Elfka usmiechem przywitala owe slowa troske o jej osobe okazujace i w te rzekla slowa:

- Los laskawy dla tych co zycie kochaja. Chroni ich i sprzyja krzywd nie dajac zrobic. Drogi me ku Santa Maddalanie wiodly ....


Krzyk przestrachu wyrwal sie z ust niewiasty, a bladosc jej lico okryla. Drazacym glosem trzymajac dlon na sercu rzekla.

- Alez panienko tam zlo przecie panuje. Ludzie gadajac, ze wioski pustoszeja, ze mary piekielne dzieci nocami z domow zabieraja. Toz strach... A panienka sama w tamte strony... Boj sie boga...


Elfka faktycznie nieco spochmurniala jakoby jakies nieprzyjemne mysli glowe zapelnily, lecz rownie szybko na powrot usmiech przyodziala i jedynie w oczach smutek jakowys zagoscil.

- Nie czas to o takich sprawach debatowac gdy noc mrokiem przyoblekla ziemie. Przynies lepiej Luiso ow instrument cudny, na ktorym swe radosne melodie wygrywasz. Pozwol zatracic sie w tancu i radosci aby mysli zlowrogie zniknely w oddali, noc radosna tworzac i spokojny sen.


Widac bylo iz kobieta dodac pragnie cos wiecej na temat zla i mroku lecz blagalne spojzenie blekitnych oczu sprawilo iz miast mowic westchnela jedynie znikajac gdzies na chwile by powrocic z darem.







Alessandro Ambrosini



Woznica razno zeskoczywszy z siodla drzwiczki otworzyl powozu oznajmiajac pokornym glosem.

- Podroz dalsza panie nazbyt ryzykowna. Zgraje zbojcow, mary i dzika zwierzyna ma teraz swoj czas. Ta gospoda wygodna i zawsze goscinna. Zatrzymajmy sie do switu, a wraz z pierwszym promieniem ruszajmy dalej. Mniemam bowiem iz sparawa pilna lecz chyba zycia waszego panie niewarta.

Czlek mowiac, caly czas czapke sciskal w dloni i oczyma opuszczonymi wodzil po buciskach. Widac niepewny jak zareagujesz na to wystapienie. W koncu on czlowiek prosty, a ty pan wielmozny. Nie godzi sie przecie rady dawac. Jednak rada sluszna i trudno bylo sie temu sprzeciwic.
Przeto wiec posluchales i pozostawiajac powoz i wierzchowca w jego rekach wstapiles w progi przybytku akurat w dobrym momencie aby slowa gospodyni poslyszec wieszczace straszne rzeczy co sie niby dzialy, w okolicach ku ktorym zmierzales.


Santa Maddalana

Michal

- O czym brat duma?

Zdazyles zapytac, lecz nim odpowiedz padla z ust dominikana strawe przyniesiono, tak iz braciszek wywinal sie latwo.
Po skonczonej wieczerzy baracia szybko wstali aby wieczorne modlitwy odmowic przeto i ow chlopiec zniknal ci z widzenia. Coz bylo robic...
Udales sie przeto wraz z nimi Pana pochwalic aby noc spokojna i radosna zeslal. Nastepnie zas milczacy braciszek odprowadzil cie ku celi tobie wyznaczonej na odchodne mowiac jedynie krotkie:

- Spij dobrze, bracie.

Zostales sam. Na stoliku jasniala jedynie mala swieczka w prostym lichtarzyku, a obok niej Slowo Pana w ciemnej oprawie. Ktos najwyrazniej byl na tyle mily aby zadbac dla ciebie o strawe nie tylko ta cielesna lecz takze duchowa.

 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline