Cohen spojrzał na mówiącego do niego czarnowłosego. - Niby trochę ma racji, jest tylko zbyt głupi, aby dostrzec, iż jesteśmy na straconej pozycji. Pewnie jakiś przemądrzały szlachetka. Nie wiem jak ty ja wole jednak zająć się tą sprawą - też odpowiedział szeptem.
Poczym podniósł głos tak, aby wszyscy go słyszeli. - Jestem Cohen nie słyszałem jeszcze twojego imienia. – po tych słowach przeciągle spojrzał, lustrując wygląd nieopierzonego mówcy. - Nie wiem skąd pochodzisz, ale wszyscy dobrze wiedzą, iż nie należy obrażać Wilczych Braci. Choćby nie wiem ile słuszności było by w twoich słowach. – poczym uśmiechnął się ironicznie.
Następnie zwrócił się do mnicha. - Bracie nie dosłyszałem twojego imienia. Chociaż ten nieopierzony fircyk obraża wszystkich synów Ulryka to może mieć rację. Nie posądzam braci, ale może w to być zamieszany ktoś ze służby. Sprawdzaliście własne imfirmerium [zielnik] i ogród?
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 |