Barry wysłuchał cierpliwie mnicha, próbując ułożyć sobie w głowie wszystkie fakty. Drapał się szerokimi łapami po brodzie, myśląc nad tym, co wiedzą.
" Nic nie wiemy! Będziemy sie uganiać za jakimś chwastem, zamiast poprostu zaciupać zbója..."
W końcu wpadł na genialny pomysł. Chrząknął głośno po czym powiedział:
- Ale panie, skoro ryba była zatruta, to musiał się do tej ryby dostać. A jadło robicie sobie chyba sami w klasztorze, nieprawdaż? W takim razie musiałbyć ktoś, kto zdradził. Gdybyście się nie psuli od wewnątrz to by nie śmierdziało, a kapłan by nie leżał teraz jak ryba bez wody! O!
- Cholera mnie interesuje czy wam odpowiada to czy nie, ale musimy wiedzieć ciut więcej na temat oko... okoli... okoliczności! Czy opat miał wrogów?
Rzekł na wpół do mnicha, na wpół do reszty.
Po tym wykwicie inteligencji uśmiechnął się zadowolony z siebie i poprawił pieniądze u pasa, uprzednio podniesione.
- A ty psubracie nie obrażaj naszego dobrodzieja! - warknął do blondyna.
"Ten młot nie rozumie że nie mamy wyboru!"
- A, i jeszcze jedno. Macie może troche alkoholu? Bez niego nie potrafie trzeźwo myśleć - powiedział z nadzieją w głosie.
Nie słuchał potem gadaniny reszty i nie intersowało go to. Postanowił ruszyć po swoje rzeczy, wyjść na zewnątrz i napić się wreszcie czegoś mocniejszego.
Nie zamierzał słuchać żadnego z tych bandziorów.
"Ten co sie przedstawił na rozsądnego wygląda, trzeba będzie z nim po kielonku wypić..." Barry dobrze wiedział, że samemu rozwikłanie tej zagadki zajęło by mu zbyt długo.
Ostatnio edytowane przez Umbriel : 10-12-2007 o 14:29.
|