Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2007, 12:53   #152
Grey
 
Reputacja: 1 Grey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodze
- Wiesz, Bayardzie? Pierwszy raz lecieliśmy nocą - zagaił Hadrian, zbierając bagaże przymocowane na drzewie, liny, oraz wszelkie inne przyległości. - Jak Ci się podobały gwiazdy? Fantastyczne, nie? Przypomniały mi z miejsca tę noc na Syreniej Skale.
Świniopas przeciągnął się, ziewną i wykręcił głową we wszystkie strony. Przypomniał sobie właśnie co skończoną noc i Syrenią Skałę. Tu i tu większość czasu spędził na spaniu. Ale o ile przygody z syreną żałował niemożebnie, o tyle podróży drzewem powoli miał dość i możliwość jej przespania witał z wielką chęcią. Jednakże fakt faktem, że i teraz, i wtedy spał dobrze i rano budził się zdrów.
- Tak, Hadrianie. Dzisiejsza noc przypomina mi bardzo tą na Syreniej Skale.

***

Gdy muzyk poprosił Bayarda o śninanie łoziny, ten po chwili zastanowienia zeskoczył, wyjął miecz i mile połechtany wspomnieniem o 'jego mieczu' i 'ostrza zacności' wziął się do roboty, zapominając, że komplementy nie jemu były pisane, ale samej broni. Gdy jednak Hadrian odwołał swoją prośbę i wzniósł drzewo do góry swoimi 'hokus pokus', świniopas oparł się o pobliskie drzewko, skrzyżował ramiona na piersi i z lekko rozeźloną miną obserwował towarzysza. Nie bez przyjemności zauważył, że drzewo grajkowi wymknęło się tuż nad ziemią i ze sporym łoskotem uderzyło o nawierzchnię.

- Bayardzie, wyciąłbyś może nieco tej łoziny? Następny wóz może faktycznie nie przejechać, a nas już przecie tu nie będzie. Nie chcemy trapić kochanego Dantora III z Kasparrów i jego poddanych utrudniając ruch, a nasze drzewo nie powinno być zawalidrogą królewskiego traktu. Wy zaś, cny kupcze, na przyszłość zechciejcie zaprzęgnąć kuce do drzewa, kiedy poproszę.

Bayard wzruszył teatralnie ramionami i rzekł, nie starając się nawet ukryć jadu.
- Ależ wielki magu, Hadrianie... Przeklęty. Toż nie wypada mi mym świetym mieczem uderzać w byle gałązki. Lepiej weź się czarorzucaczu sam do dzieła, trachnij jakieś magiczne barachło i po sprawie.

Muzyk jednak nic po sobie nie pokazał i grał dalej swą rolę, z książęco - magowskim zacięciem.
- Nie żywię urazy, cny kupcze. Powiedz mi proszę, cóż to za miasto przed nami, do którego wiodą nasze poplątane klątwą drogi?
Bayard pokręcił głową, zły, że Hadrian lepiej gra swą nową rolę niż on sam wielkiego rycerza i podszedł bliżej, by po cicho syknąć z wyrzutem.
- Wielki Hadrian Przeklęty!? A ja Bayard, świoniopasek, co?! Jak się już tak wywyższać, to nie zapominaj o moim szlachetnym nazwisku!
 
Grey jest offline