Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2007, 16:25   #34
John5
 
John5's Avatar
 
Reputacja: 1 John5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłość
Alessandro spojrzał na woźnicę z lekkim zniecierpliwieniem lecz w jego postawie dopatrzyć się mógł jedynie pokory i niepewności. Głośno westchnął, wyglądało na to, że sługa miał dobre intencje i okolica naprawdę była zbyt niebezpieczna by ryzykować jazdę w nocy.

-Dobrze więc zatrzymamy się tutaj, jeśli dalszą podroż mielibyśmy przypłacić życiem. Nie ma sensu nazbyt się spieszyć. W końcu martwi nie mogą nic załatwić na tym świecie. Nieprawdaż?- uśmiechnął się z lekka chcąc pokazać, że wszelkie rady są przez niego mile widziane i nie ma ich za złe.


Pozostawiwszy powóz i konie pod nadzorem woźnicy Alessandro wszedł do wnętrza karczmy akurat w momencie, kiedy kobieta, w której rozpoznał od razu gospodynię mówiła o Santa Maddalanie. A mówiła rzeczy, które były niepokojące.


„Czy naprawdę aż tak źle się dzieje w tamtym regionie? Ciekawe czy to jest powód, dla którego mnie wezwano? Cóż ja mogę wobec takich spraw zrobić? Trzeba będzie więcej się dowiedzieć a czas na ocenę przyjdzie potem.”

Ambrosini nie zdradził swojego przybycia żadnym słowem. Zdawało się, że jego wejście pozostało niezauważone lecz chwilowo nie miał nic naprzeciw. Zajął najbliższe wolne miejsce przysłuchując się muzyce. Po chwili jakaś kobieta rozpoczęła tańczyć a mężczyzna, w którym dość łatwo rozpoznał Cygana zaraz do niej dołączył. Wydawało się, że dla nich istnieje tylko taniec, melodia zdawała się być jedynie mało potrzebnym dodatkiem. Alessandro mógł jedynie przypatrywać się z podziwem i zazdrością o zdolności, co prawda umiał tańczyć, jednak daleko mu było do umiejętności tamtej dwójki. Ich sylwetki miały w sobie jakiś magnetyzm, nie sposób było oderwać od nich wzroku i chciało się tak patrzeć przez wieki. Jednak jak wszystko co piękne i to minęło kiedy rozległ się krzyk i jakaś kobieta zemdlona upadła na środku sali.

Niemal od razu podbiegł do niej mężczyzna, który jeszcze przed momentem przypatrywał się tańczącej parze z zawiścią, a przynajmniej tak zdawało się Ambrosiniemu. Zażądał wody i z jej pomocą udało mu się ocucić niewiastę.
Ta natychmiast krzyknęła o pomoc i by ratować jej porwaną córkę. Mężczyzna jednak nie wykazał się taktem i swoimi pytaniami jedynie doprowadził ją do płaczu. Alessandro lekko pokręcił głową z dezaprobatą.

„Nie tak należy postępować, swym zachowaniem jeszcze bardziej ją zdenerwuje.”

Powoli wstał i podszedł do leżącej wciąż na ziemi kobiety i klęczącego przy niej człowieka.

-Dobrzy ludzie zróbcie nieco miejsca, dajcie jej nieco odetchnąć. A pan, nie znam pańskiego imienia więc proszę mi wybaczyć ten nietakt, że zwracam się tak otwarcie, niech pan pomoże jej wstać i usiąść przy ławie. Leżenie w niczym tu nie pomoże. Karczmarzu przynieś wina dla mnie i tego pana a dla pani napar z ziół, by ją uspokoić.- po czym zwrócił się do kobiety –Spokojnie, nie masz pani o co się martwić. Z pewnością uda się odzyskać twoją córkę lecz wpierw musisz się uspokoić i powiedzieć nam dokładnie co się zdarzyło.-
 
__________________
Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie.
Armia Republiki Rzymskiej
John5 jest offline