Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2007, 20:17   #37
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Gospoda





Kobieta lekko oszolomiona, lecz zdecydowanie bardziej przerazona rozgladnela sie wokolo z panika w oczach.

- Porwali... Moja Natali, malenkie, kruche dziecie, ktore powilam.. Zabrali mi ja, zabrali moje szczescie. Uratujcie ja blagam, oddam wszystkie kosztownosci, oddam wszystko co mam byle tylko ona do mnie powrocila. Toz to dziecie chrztu jeszcze nie mialo, a teraz przez demony zabrane niechybnie w piekle sie znajdzie. Moja malenka....

I plakac poczela straszliwie. Nic wiecej nie dalo sie zrozumiec z jej slow nie liczac czestych slow o jakowyms zamku i Santa Maddalenie. Niestety ich niespojnosc byla na tyle wielka, ze ciezko bylo pojac czy owa kobieta z Maddaleny pochodzi, czy tez w owym zamku mieszkala....
Elfka wypuszczona z rak Cygana podeszla krokiem delikatnym do owej niewiasty i przykleknowszy przy niej rzekla glosem slodkim i kojacym.

- Otrzyj swe lzy biedna kobieta gdyz o pomoc proszac ku dobremu zrodlu sie zwrocilas. A teraz powstan i udaj sie za mna do pokoju gdzie spoczniesz by w ciszy swoj bol wyplakac.

Mowiac to uchwycila nieznajoma delikatnie za ramie i podnioslwszy bezwolna ostroznie poprowadzila ku schodom, a nastepnie obie zniknely na gorze. Mijajac duchownego Lilam usmiechnela sie smutno lecz slowem nie wspomniala iz jego miejsce powinno byc na dole nie na dumnych wyzynach.


Po niedlugiej chwili w ktorej gospodarz zadazyl wniesc jadlo i napitek, elfka powrocila samotnie i usiadlwszy przy jednym ze stolow glowe na dloniach wsparla i po dluzszej chwili podnoszac ja rzekla glosem smutnym acz zdecydowanym. Slady lez delikatnie blyszczaly na jej licu.

- Noc ta najwidoczniej o nasza radosc zazdrosna na innych swe zlo wylala. Dziecie tej kobiety zaginelo trzy noce temu, a ona sama nie spotkawszy sie z checia pomocy w jej rodzinnym miescie wyruszyla o pomoc blagac, do Florencji. W chwili obecnej zasnela i prosze cie Tomaszu nie budzcie jej nim sama oczu nie otworzy. Gdy to sie stanie ugoscice ja najlepiej jak potraficie i otoczcie opieka. Ja sama na noc u was pozostane by z pierwszym promieniem slonca ruszyk ku Maddalnie, prosbe jej spelniajac ...

Krzyk godpodyni przerwal jej monolog sprawiajac iz oczy wszystkich na owa kobiete sie skierowaly.

- Alez panienka nie moze.. oz zabija panienke lub w swoje diableski sidla zlapia i odmienia. Toz tak nie wolno.. Toz to....


I zalawszy sie lzami wybiegla do kuchni. Tomasz wzruszyl ramionami i rzeklwszy.

- Kobiety...

Ruszyl za swa polowica.
Lilam spojzala po zebranych w sali, az wzrok jej padl na duchownego wciaz u szczytu schodow stojacego.

- Kaplan byc moze potrzebny tam bedzie.

Jej wzrok przeniosl sie na Marco by nastepnie przeslizgnac po Alessandro i zatrzymac na Carlosie.

- Szable tez zapewne i rozum i spryt niemaly, gdyz istoty te potezne nie tylko na ciele lecz i na zlym duchu co kaze im niszczyc slodkie, ludzkie zycie. Pytam wiec was wszystkich w tym miejscu zebranych. Czy ruszycie wraz ze mna zlo to pokonac co na niewinnych i najslabszych czycha?


W jej oczach dalo sie wyczytac odwage i zdecydowanie pomieszane z przytlumiona radoscia jaka jeszcze chwile temu czula bedac w ramionach Cygana.

 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline