Dopiero kiedy kobieta minęła Alessandra i przyklękła ten zauważył, że jest elfką. O istotach jej podobnych słyszał dotychczas jedynie z opowieści ojca, który kilkakrotnie spotykał je, kiedy jeszcze musiał zajmować się osobiście każdym transportem przypraw. Wiedział też, że nie są one wrogo nastawione a wręcz przeciwnie, często starają sie pomóc co swoim zachowaniem potwierdzała elfka.
"Że też przyszło mi spotkać ta istotę w miejscu takim jak to. I pomyśleć, że gdyby nie woźnica prawdopodobnie minęła by nie ta okazja. Zaiste niezbadane są wyroki losu."
Kiedy elfka zapytała o to, czy wyruszą razem z nią Alessandro skinął głową.
"W końcu i tak udaję się w tamte strony, w grupie zawsze raźniej. Zresztą mam przeczucia, że powód, dla którego wezwano mnie do Santa Maddalany jest jakoś powiązany z tym wszystkim."
Rozejrzał się po innych zgromadzonych w sali po czym odezwał się jako pierwszy, spokojnie ważąc słowa, by nie palnąć jakiegoś głupstwa. Nie często miał doczynienia z podobnymi sytuacjami.
- Jeśli chodzi o mnie to możesz pani liczyć na mą pomoc. Właśnie udaję się w strony Santa Maddalany i jeśli mogę coś zaproponować to niech będzie to podróż powozem. W ten sposób znacznie szybciej tam dotrzemy a i zapewne część niebezpieczeństw nas ominie. Sądzę, że do rana konie powinny wypocząć i być gotowe do drogi.- uśmiechnął się rady z faktu, że będzie miał z kim porozmawiać w czasie nużącej podróży. |