Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2007, 20:57   #144
kitsune
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Akt II Kanały
Scena 2 Naprzód, burzowcem!
Kanały, 2 IX 1944, od 4.50…
Nie idę. To po co... tyle... krwawiło się.,.? Żeby teraz... jak szczury. Do kanałów?! Jak ja im spojrzę w oczy?
Por. „Zadra” do Komendanta.
„Kanał”, 1957, reż. A. Wajda,

To „Olga” ich prowadziła. Jakby zapomniała o swoich ranach, o dokuczliwym, tępym bólu uda. Zaraz za nią, przygarbiwszy swą wielką postać, człapal „Jonasz”. Kilka słów łączniczki osłabiły nieco strach do poziomu, w którym mógł bardziej panować nad swoimi emocjami. Proste słowa, a tyle mu dały. Poprawił ciążący na plecach kaem i spojrzał ostrożnie do tyłu. Pozostali posuwali się ostrożnie za nim. W kompletnych ciemnościach i ciszy. Widział tylko zarysy ich sylwetek, słyszał oddechy. Najbliżej chyba miał „Czarnego”. Krótki, urwany oddech. Nierówny. Widać znów gorączkuje od rany. Nieco za nim drobna postać „Chmury”, a jeszcze dalej „Basia”. I pozostali. To, co pozostało z plutonu. „Olga” co rusz zatrzymywała się. Wiedziała, ile ryzykuje idący na czele. Co prawda Niemcy nie mieli w zwyczaju szwendać się po kanałach, lecz nigdy nic nie wiadomo. Powstańcy zazwyczaj zabezpieczali boczne korytarze, mierząc wzdłuż nich ze swoich automatów, dając osłonę pozostałym. Teraz nie mieli na to ani czasu, ani sił. Bardziej przypominali ponury kondukt trędowatych niż szturmowy pluton jednego z najbitniejszych batalionów Starówki.


Kiedy „Olga” sama przebijała się z meldunkiem na Żoliborz, mogła poruszać się skrycie, ale szedł za nią cały oddział. W razie czego nie mogła odskoczyć, ukryć się lub uciec. Po raz kolejny zatrzymała się, licząc kolejne odnogi. Parokrotnie musiała zmienić trasę, gdy okazało się, że trasa jest zablokowana. Zdawała sobie sprawę, że jeśli nawet idą do Śródmieścia to zgoła okrężna drogą. Początkowo wody było niewiele, ot pomiędzy półkami biegnącymi wzdłuż burzowca płynął strumień gęstej, smrodliwej mazi. Ale z każdym kolejnym krokiem przbywało jej, robiła się rzadsza, lecz nie mniej śmierdząca. Teraz brodzili już po kolana w zimnej toni. Łączniczka przypuszczała , że to robota Niemców. Skręciła po raz kolejny, modląc się, by jej wybór był słuszny, by nie zagubiła się w kanałach. Słyszała o nieszczęśnikach, którzy pomarli w podziemnym labiryncie. Ciała kilku z nich znalazla podczas swoich wypraw do innych dzielnic z meldunkami.


Stan wody znów się podniósł, sięgał „Wiernemu” do pół uda. Poucznik cuł się coraz słabszy. Nie rozglądał się, nie próbował przeniknąć egipskich ciemności. Przed nim szedł „Grom”, coraz częściej potykając się i wspierając na wilgotnych ścianach. Porucznik zacisnął zęby i zrobił kolejny krok. Stare rany i kontuzje bolałay coraz mocniej, mięśnie pękały od tępego, pulsującego bólu.


Paradoksalnie nie „Olga”, lecz „Jonasz” dojrzał otwarty właz w suficie. Choć na zewnątrz panowała noc, to światło bijące najpewniej od płonących ruin sprawiło, że okrąg włazu odcinał się od smolistej czerni sufitu. Klepnął „Olgę” w ramię i wskazał w górę. Dziewczyna, która właśnie zatrzymała się na chwilę, próbując sobie przypomnieć ciąg dalszy trasy, uniosła głowę. I zasępiła się. Jeśli dobrze wyliczyła ten właz znajdował się na terenie niemieckim. Pokręciła głową bez słowa. Rodząca się w sercu sierzanta nadzieja zgasła jak płomyk świecy. Odwrócił się i przerwał milczenie, rzucając szeptem do „Czarnego”:
- Otwarty właz, podejrzana sprawa. Czekamy.


Jak w starej dziecinnej zabawie w głuchy telefon wiadomość dotarła do „Wiernego? „Grom” w tym czasie sprawdził, czy pamiętnik „Basi” nadal tkwił na swoim miejscu, za pazuchą marynarki, pod koszulą. W skroniach huczało mu ze zmęczenia. Chciałby choć na chwilę usiąść, ale sięgająca prawie pasa woda uniemożliwiała mu to. W myślach zadał sobie pytanie: „Na co czekamy?”

Na granat.

Tłuczek wpadł przez właz do kanału i eksplodował kilka sekund później, wyrzucając w górę słup brudnej wody. „Olga” spojrzała znacząco na „Jonasza”, który zagryzł wargi, powstrzymując się przed rzuceniem żołnierskiej „kurwy maci”. Przed „Czarnego” przecisnął się „Chmura”, chcąc ocenić stan sierżanta oraz w ogóle całą sytuację. Stojący za nim „Czarny” oparł się ciężko o ścianę i przymknął oczy. „Basia” nie rejestrowała niemal otoczenia. Kompletnie się wyłączyła, powracając myślami do ostatnich dni. Nawet teraz tępo wpatrywała się w ciemność wielkimi, ciemnymi oczyma.


Minęła chwila. Minuta, dwie, może trzy? Kolejny granat wpadł do kanału. Niemcy widać wiedzieli, że trwa ewakuacja albo to była ta ich słynna przezorność. Deutsche ordnung.


Musieli przejść, brodząc prawie po pas w wodzie, pod otwartym włazem, ryzykując, że nie zdołają ujść eksplozji kolejnego granatu.
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu


kitsune jest offline