Nicholas z niezbyt szczęśliwą miną schodził w dół. Nigdy nie bał się jaskiń, ale ten korytarz nasuwał mu złe refleksje.
"Jesteśmy poniżej poziomu wody" - pomyślał ponuro. - "Odrobina szczęścia i potopimy się jak szczury..."
Oczami wyobraźni widział wysoką ścianę wodną uderzającą ich od tyłu.
Wzdrygnął się lekko.
Krótka przerwa spowodowana oględzinami kopczyka i rogatej czaszki pozwoliła mu odpędzić złe myśli. A kawałek dalej było już całkiem ciekawie... - Wygląda jak prymitywna pułapka ogniowa. Chwytasz klamkę i przerabia cię na grzankę... Ciekawe, czy natychmiast, czy dopiero po otwarciu drzwi... - Zna się ktoś z was na tym - rzucił pytanie w dość ograniczoną przestrzeń korytarza.
Spojrzał na drzwi i na posadzkę, starając się ocenić, skąd poleciały płomienie.
- Gdyby tak przywiązać linę do klamki i pociągnąć zza zakrętu... - powiedział. - Ciekawe, jaki byłby efekt...
Obejrzał szkielet i pokręcił głową.
- A to? Strażnik, czy intruz? I jak jego głowa znalazła się tam - wskazał za siebie. - Może ktoś rzucił kulę ognia, zlikwidował tego przerośniętego koziołka. A potem przeniósł łeb...
Uśmiechnął się ponuro.
- A może to Kryształ broni się przed intruzami? Tylko jakim cudem przeniósł ten łeb... |