Wątek: Rycerska Rzecz
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2007, 23:30   #103
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Takiego efektu swych słów Sara się nie spodziewała. Dziewczyna szeroko otwartymi oczyma patrzyła na Andre'a, który samobójczo rzucił się w rozeźlony tłum, by zaraz potem jej wzrok na stałe przykuł stary Archibald, gromkim głosem organizujący pomoc Kasandrze. I choć było to działanie ryzykowne, rycerz nie poprzestał na nim, wykrzykując obelgi w stronę rycerstwa.

„Czy on zgłupiał? Co za brak odpowiedzialności!" – pomyślała szesnastolatka, która - jak powszechnie wiadomo - sama za odpowiedzialną nie uchodziła.

Widząc wściekłość na twarzach zgromadzonego rycerstwa, Sara poczęła gorączkowo myśleć nad wybawieniem towarzyszy, a przede wszystkim tego, który najbardziej sobie nabruździł - Archibalda. Wrzakże ten stary pryk był dla niej jak... rodzina. A ta przecież, mimo że się jej nie wybiera, powinna trzymać się razem!

Dziewczyna zeskoczyła z konia i porwawszy swoją torbę podbiegła do wierzchowca Aleksandra. Rycerz zmierzył ją zimnym wzrokiem, prawdopodobnie bowiem przeszkodziła mu w organizowaniu odsieczy.

- Aleksandrze! – jak zwykle w napadzie uczuć, Sara przestawała dbać o formalne zwroty -Kiedy dam znak, a na pewno go rozpoznasz, każ tamtym zabierać dupy w troki. Spotkamy się za godzinę przy głównej bramie!

Nie czekając na odpowiedź ruszyła przed siebie biegiem, nie bacząc na wrzynający się w bark pas z mieczem. Wbiegnąwszy na jakieś podwórko, zasapana alchemiczka rozejrzała się wokół. Wiedziała dokładnie, czego szuka... czegoś drewnianego!

- Tam!

I oto znalazła przytulony do budynku kamienicy składzik na narzędzia, kiedyś zapewne służący jako kurnik lub chlewik. Świadczyły o tym przegrody i resztki siana na klepisku. Dziewczyna wysypała po środku składziku na siano trochę czarnych ziarenek, które po chwili skropiła jeszcze gęstą oliwą, formując przy okazji stróżkę od małego kopczyka, aż do wyjścia z szopy. Na jej końcu przykucnęła, raz jeszcze rozejrzała się wzrokiem złodzieja wokół, po czym wyjęła hubkę. Bez problemu udało jej się podpalić garść siana, teraz trzeba było tylko zapalić „ścieżkę”.
Jedno dmuchnięcie...
Drugie...
Trzecie...
Udało się!
Stróżka poczęła się spalać z sykiem w... zastraszającym tempie!

Sara zerwała się na równe nogi i rzuciła do ucieczki. Ledwie opuściła podwórko, gdy rozległo się straszliwe

BUUUUUUUUUUUUUUUUUUUMMM!!!

Płonące deski poszybowały w górę, jakby sam olbrzym nimi rzucał. To z pewnością musieli zobaczyć i usłyszeć zgromadzeni na placu wojacy. Jeśli też intuicja nie myliła Sary, poczytają ów wybuch za atak smoka, a wówczas jej towarzysze umkną bezkarnie.
Tymczasem sama dziewczyna musiała uciec i gdzieś się schować przed hordą rycerstwa, która zapewne szukać będzie sprawcy zdarzenia.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline