Piekielny nie bał się już magii. Już nie. Zaczął biec. Spokojnym, opanowanym tempem. Pierwszy krok
Lekko przygarbił ramiona i rozłożył skrzydła. Drugi krok
Uniósł do mocnego zamachu kose. Trzeci krok
Gdy tylko od rzucenia zaklęcia dzieliło ich kilka chwil rzucił w nich broń i wyskoczył w powietrze, wściekle bijąc skrzydłami. Szarżę kierował ku trójce znienawidzonych.
A co jeśli mieli rację? Jeśli to rada chciała ich zabić? Po co? Teraz nie było czasu na refleksje. Co się stało, to się stało. Teraz nadszedł czas na mord. I tak musi ich zabić, aby przeżyć. A potem?... Potem rozliczy się z innymi, albo spotka z przyjaciółmi w piekle.
Bowiem Piekielny nie bał się już magii. |