Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2007, 21:46   #26
John5
 
John5's Avatar
 
Reputacja: 1 John5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłość
Dzień 1-13.00

Mnich przyglądał się z wam z lekkim zniecierpliwieniem, najwyraźniej powoli zaczynał mieć dość waszego towarzystwa, co zresztą swoim zachowaniem zaznaczał już od samego początku.

-Roślina tak jak mówiłem jest niezwykle trudno dostępna. Zwana jest Mousillońską różą, i rośnie jedynie w Bretońskiej prowincji od, której wzięła nazwę. W mieście zaś nie ma żadnego zielarza, wszelkie zioła ludzie kupują właśnie od klasztoru, dzięki czemu pewni są tego co kupują. Jest co prawda jeden medyk, lecz on także w większości zaopatruje się u tutaj. Co do tego, że truciciel się pomylił nie może być mowy. Ktoś kto zadał sobie tak wiele trudu by zdobyć tak trudno dostępną substancję z pewnością nie popełniłyby tak prostego błędu. Ryba o ile mi wiadomo została zakupiona od kupca z miasta. Od zawsze zaopatrujemy się w mięso i inne produkty u tego człowieka i nigdy dotąd nie było z tym najmniejszego problemu. Nazywa się on Hans Schiller i nieopodal rynku znajdziecie jego sklep. Sądzę, że to wszystko co na chwilę obecną jestem w stanie wam przekazać. Teraz odprowadzę was za bramę klasztorną skąd będziecie się mogli udać do miasta..-

Jak się szybko okazało wyjście z Sali prowadziło na krużganek otaczający niewielki wewnętrzny dziedziniec. Tym co was zaskoczyło było bogactwo kwiatów rosnących niemal wszędzie, gdzie to było możliwe.

Widząc to Albrecht uśmiechnął się nieznacznie.

-To jedynie część ziół, którymi dysponujemy. Te tutaj to najbardziej znane i popularne z roślin Imperium, mają bardziej charakter estetyczny niż praktyczny, choć niektóre są całkiem dobrymi przyprawami.-

Zaraz jednak znowu sposępniał i szybkim krokiem ruszył przez dziedziniec. Po krótkiej chwili opuściliście mury klasztorne i już mieliście zamiar udać się w stronę miasta, kiedy Albrecht ponownie się odezwał.

-Magazyn znajduje się zaraz przy bramie, nie sposób przegapić, jest to największy w tamtym rejonie budynek. Jeszcze jedno, zanim odejdziecie chcę was przestrzec. Zapewne wielu z was pomyślało sobie, że zaraz po opuszczeniu tych murów ucieknie nie pozostawiając po sobie śladu. Muszę was rozczarować. Są sposoby by was odnaleźć choćbyście się ukryli w najgęstszym z lasów. Jaki to sposób tego wam nie powiem, lecz miejcie świadomość, że jeśli uciekniecie, będziecie uznani za zbiegłych więźniów a tacy karani są tylko stryczkiem.-

Te nieoczekiwane słowa wprawiły was w nielichą konsternację. W jaki sposób niby można by was wyśledzić jeśli zbiegniecie? Zanim zdążyliście cokolwiek odpowiedzieć brama zatrzasnęła się z hukiem, a na wasze wołania nikt nie odpowiedział. Zdenerwowani ruszyliście drogą prowadzącą do miasteczka, zastanawiając się nad tym czy właśnie usłyszeliście prawdę, czy też kłamstwo.

Na jednym z dwóch mijanych zakrętów mogliście obejrzeć klasztor w pełnej krasie.

Mur klasztorny jak stwierdził Cohen wznosił się na wysokość 3,5 metra, a nad bramą postawiono niewielką wieżyczkę, co dawało całkiem niezłe możliwości obronne w wypadku najazdu. Nie było w tym zresztą nic dziwnego okolice; nie należały do najbezpieczniejszych mimo tego, że od najazdu Chaosu minęło już kilkanaście lat.

Po około godzinie dotarliście wreszcie do południowej bramy. Odległość, którą musieliście pokonać była znacznie dłuższa niż sądziliście, górzysty teren wydłużał ją znacznie i utrudniał wędrówkę, więc byliście odrobinę zmęczeni i brudni od pyłu zalegającego na drodze. Jeden ze strażników przypatrywał się wam przez chwilę, po czym machnął dłonią na znak, że możecie wejść do miasteczka. Tak jak powiedział wam Albrecht magazyn wyróżniał się spośród okolicznych budynków tak jak głaz odróżnia się od kamieni i nie mieliście problemów ze znalezieniem go.


Z niemałym trudem Baliusowi udało się otworzyć drzwi, czemu towarzyszyło przeraźliwe skrzypnięcie nie naoliwionych zawiasów. Najwyraźniej od dawna nie korzystano z tych pomieszczeń, o czym zresztą świadczył sam wygląd budynku. Na podłodze zalegała kilkucentymetrowa warstwa kurzu a z sufitu zwisały długie pasma pajęczyny. Jak dość szybko zauważyliście pod ścianą nieopodal drzwi ktoś złożył na stos wasze rzeczy. Po kilku minutach grzebania w tym bałaganie, każdy z was stwierdził, że w ekwipunku niczego nie brakuje. Pospieszne przeszukanie magazynu ujawniło także kilkanaście starych sienników, a w 7 z nich niedawno wymieniono słomę. W jednym z rogów stały też trzy potężne beczki napełnione świeżą wodą. Poza tym w budynku nie było niczego, wyglądało to tak, jakby ktoś starannie wyniósł wszystko i zostawił opustoszały budynek na pastwę losu. W ponurym milczeniu przypatrywaliście się sobie i pomieszczeniu. Jak na razie sprawa wyglądała nie tyle tajemniczo co beznadziejnie. Nie mieliście żadnych poszlak a samych informacji też było jak na lekarstwo. Zastanawialiście się, jaki powinien być wasz następny krok i czy nie powinna być nim ucieczka pomimo przestrogi Albrechta.
 
__________________
Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie.
Armia Republiki Rzymskiej
John5 jest offline