Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2007, 00:55   #27
Revan
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
Revan nie odzywał się całą drogę, pogrążony był w myślach. O Emilii, o zasadzce, o całym tym spisku wymierzonym w niego. Zręczna intryga, ja bym w życiu się do tego nie zniżył, aby się posłużyć kobietą, pomyślał. Swoim zachowaniem pokazał, jaki to z niego egoista, na miejscu Emilii bym uciekł, chociaż… nie kwapiła się za bardzo do rozmowy, w ogóle na niego nie zwracała uwagi. Też się nim posłużyła, dziwka pieprzona, młodego ciała zakosztowała i mężulkowi poskarżyć się poleciała. Co było, minęło, a bez grosza był, to wyszło na to, że sam się nią posłużył. Tylko czy warto było?

Doszli już do celu podróży, ciemnowłosego gryzło sumienie. Czy aby na pewno nie wolałby siedzieć w klasztorze? 45 Koron swoją drogą, chociaż za eskortę, czy potwora dostawał czasem mniej, jednak to był inny kaliber spraw. W dodatku dostawał za to uniewinnienie, a z pewnością gniłby w lochach bardzo długo, zawód pewno wiele by stracił bez niego. Jednak bez wątpienia to nie było dla niego, skrytobójstwo, intrygi, wszystko śmierdzi łajnem na milę.

- Nie będziemy mogli się wycofać, klamka zapadła. – Odpowiedział, gdy blondyn otwierał drzwi. Nie żywił do niego urazy, jednak gdyby nie to, że mnich był nad wyraz łagodny, pewno straciliby szansę na wolność.
Przykro mi, że nie mogliśmy się spotkać w innych okolicznościach. – powiedział wcale przyjaźnie, choć gdyby jego słowa miały stałą postać, z pewnością wyglądałby jak zimne bryły lodu.
- Mówcie na mnie Revan. Będziemy śledzeni. Nie zdziwcie się, gdy nikogo nie będziemy widzieć, z pewnością nie będą tego robić praktycznymi metodami. Użyją do tego magii, wiem coś o tym, dlatego nie warto nawet zakładać takiej możliwości. Możliwości ucieczki.

Wszedł do budynku jako ostatni, nie spieszyło mu się zbytnio. Jednak jako jeden z pierwszych dopadł stos ubrań i ekwipunku. Wydobył swoje ciuchy i oręż, po czym podszedł do beczek z wodą. Zaczął się przebierać. Spokojnie włożył na siebie koszulę, skórzane spodnie. Zapiął pas ze stalową klamrą. Potem kaftan kolczy, na których kółkach zdawała się rysować rdza. Założył swoje podkuwane buty, które kupił za porządny grosz od krasnoludzkiego kowala. Już 2 lata mu służą, a wcale się nie zniszczyły. Jedynie cholewy przy brzegach się wystrzępiły, ale to drobiazg, na który Revan nie zwracał uwagi. Podciągnął je do kolan, po czym zgiął do jednej trzeciej. Założył skórzaną kurtę, nabijaną ćwiekami, zapiął i zawiązał do połowy. Naciągnął rękawice aż do łokci, także nabijane ćwiekami. Do nóg przywiązał stalowe nagolenice. Zdrapał rdzę z lewego nałokietnika oraz naramiennika, i także zawiązał je sobie w odpowiednie miejsce, chociaż z trudem. Nie były to części znalezione byle gdzie, ale dobry i pewny krasnoludki wyrób, co chronił wraże miejsca. Kupiłby pewno cały zestaw, ale pieniędzy nigdy za wiele i zadowolił się takim uzbrojeniem. Nie ograniczało miejsca, a w walce zazwyczaj cięcia i sztychy odbijał. Jednak jak czasem się nie dało, bo bestia bądź przeciwnik zręczni byli, to akurat na lewe ramie bądź nogi przyjmował. Jak już miał dostać, to wolał wybrać miejsce.

Włożył za pas mały flakonik, przywiązał do niego pustą niestety sakiewkę. Pomyślał nieładnie o strażnikach, co mu kosztowności ukradli, ale takie już jest życie, trzeba iść dalej. Przerzucił pochwę od claymore’a przez plecy, przywiązał, aby nie spadła, z półtorakiem zrobił to samo. Nie zwykł nosić oręża przy pasie, przynajmniej nie tak długiego.

Pustą flaszkę cisnął w kąt. Błyskawicznym ruchem wyszarpnął półtoraka z pochwy, żelazna klinga zabłyszczała za jego plecami. Ucapił miecz za rękojeść, którą zdobiła głowica w kształcie lwiej głowy. Jelec prosty, poprzeczny, ułamany z jednej strony. Zakręcił młynek z lewej, zamarkował cięcie poprzeczne i zdradziecko zrobił wypad z pchnięciem, prosto w powietrze. Obrócił miecz w dłoni, zgiął nogi w kolanach i ciął poprzecznie. Obrócił się w piruecie z paradą, wyprowadził lekki cios z góry, bez zbytniego impetu. W powietrzu nakreślił krzyż i jeszcze raz dźgnął wyimaginowanego przeciwnika prosto w miejsce, gdzie mogła być klatka piersiowa.

- Jak dobrze poczuć żelazo w dłoni. – rzekł swoim lodowatym głosem wsuwając miecz do pochwy. Drugiego miecza nie tykał w ogóle, jakby był tylko na postrach, a można było nim straszyć. Długi, na półtorej metra, z długą rękojeścią i z jelcem wygiętym pod ostrym kątem w stronę ostrza. Na końcach jelca oraz głowicy były czaszki, małe arcydzieła, pewno robione przez elfów. Rękojeść była posrebrzana, a cała klinga wykonana ze stali, i to całkiem twardej. Na ostrzu miała wąski klin, dla małej przeciwwagi. Miecz taki był w istocie istną maszynką do rąbania, jednak Revan nie zawsze go używał. Półtorak spokojnie spełniał swoją rolę.

Teraz nie było tajemnic, co do profesji czarnowłosego. Jego wygląd z pewnością mówił, czym mógł się trudnić, a twarz dodawała tej profesji powagi. Był najemnikiem.
 

Ostatnio edytowane przez Revan : 15-12-2007 o 01:14.
Revan jest offline