~~Pięknie. Zwariował.~~ Mi Raaz zakrył prawą dłonią oczy i przeklął cicho pod nosem i pomachał głową w geście z którego można było wyczytać jego myśli: ~~Nie, to się nie dzieje naprawdę~~ Szybko podszedł do wijącego się z bólu Rasgana, przyklęknął przy nim Przycisnął mu swoją dłoń do ust na tyle silnie, że ten nie tylko nie mógł krzyczeć, ale nawet oddychać przez usta, po czym szeptem dodał:
- Ciii, na bogów, pewnie już wiedzą, że tu jesteśmy, więc może nie pogarszaj naszej sytuacji. Nie krzycz, nie szarp się nagle. I w ogóle zachowuj się jak na profesionalistę przystało. - Dopiero po chwili kapłan zorientował się, że znajduje się w pozycji w której mógłby z łatwością skręcić kark elfowi. Gdy ten przestał się szarpać w konwulsjach Mi Raaz rozluźnił chwyt. A zaraz po tym puścił Rasgana. Spojrzał za siebie obserwując reakcje towarzyszy. Bał się, że zachowanie Elfa wzbudzi nieufność Yokury. Wyprostował się i wyciągnął dłoń, żeby pomóc wstać Rasganowi.
Kapłan podszedł bliżej Ammana i Yokury. Ściszonym głosem powiedział: - Moja propozycja jest następująca: Rasgan i Yokura wbiegają i robą hałas. Może coś zabiją przy okazji. Ja w tym czasie wymodlę łaskę mego pana tak, żeby Amman stał się jego czempionem. I natychmiast po rzuceniu czaru wchodzimy my. Najpierw zabijamy, później zadajemy pytania. - Na odsłoniętej od jakiegoś czasu twarzy kapłana wykwitł uśmiech na myśl o nadchodzącej bitwie. Po czym dodał: - Jeżeli ktoś ma inne propozycje, to chętnie posłucham. |