Po interwencji ogra Avelewalarie poczuła się nieco lepiej, lecz nadal trzymała się krzesła.
-Tak więc pokój nr. 4 jest 3-osobowy. Śpią w nim Iren, Inai i Avelewalarie
Usłyszała tylko to co najważniejsze, a następnie poszła wraz z Inaim i Iren.
Rozejrzała się, pokój wyglądał dość miło, trzy dość starannie pościelone łóżka, podłoga, prawie pozmiatana, kurz nieustannie fruwający w powietrzu. Mała szafka z szufladką, ledwo trzymająca się na powykrzywianych nóżkach.
- przepraszam, ale nie mogę tutaj spać, wrócę rano... – powiedziała po czym odwróciła się na pięcie i wyszła z karczmy.
Nocne powietrze orzeźwiło ja i ożywiło, miała ochotę zdradzić wszystkim kim naprawdę jest, lecz to były zbyt niebezpieczne. Deszcz nie robił zbytniego wrażenia na Avelewalarie.
~ Gdzie jesteś Cyjanie??~
~ Idź prosto ~ odpowiedział jej
Za bramą miasta Cyjan wyszedł naprzeciw przyjaciółce, szybko osłonił ją rozłożystymi skrzydłami od deszczu. Jego czarna sierść umożliwiała doskonały kamuflaż wśród mroków.
- tam niedaleko znalazłem doskonałe miejsce na nocleg, nie śmierdzi tam ludzmi– powiedział tylko powarkując.
__________________ Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia... |