Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-12-2007, 19:00   #21
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
Po interwencji ogra Avelewalarie poczuła się nieco lepiej, lecz nadal trzymała się krzesła.
-Tak więc pokój nr. 4 jest 3-osobowy. Śpią w nim Iren, Inai i Avelewalarie
Usłyszała tylko to co najważniejsze, a następnie poszła wraz z Inaim i Iren.

Rozejrzała się, pokój wyglądał dość miło, trzy dość starannie pościelone łóżka, podłoga, prawie pozmiatana, kurz nieustannie fruwający w powietrzu. Mała szafka z szufladką, ledwo trzymająca się na powykrzywianych nóżkach.
- przepraszam, ale nie mogę tutaj spać, wrócę rano... – powiedziała po czym odwróciła się na pięcie i wyszła z karczmy.

Nocne powietrze orzeźwiło ja i ożywiło, miała ochotę zdradzić wszystkim kim naprawdę jest, lecz to były zbyt niebezpieczne. Deszcz nie robił zbytniego wrażenia na Avelewalarie.
~ Gdzie jesteś Cyjanie??~
~ Idź prosto ~ odpowiedział jej
Za bramą miasta Cyjan wyszedł naprzeciw przyjaciółce, szybko osłonił ją rozłożystymi skrzydłami od deszczu. Jego czarna sierść umożliwiała doskonały kamuflaż wśród mroków.
- tam niedaleko znalazłem doskonałe miejsce na nocleg, nie śmierdzi tam ludzmi– powiedział tylko powarkując.
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...
Asmorinne jest offline  
Stary 21-12-2007, 19:19   #22
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
/Skoro Marcellus gdzieś sobie zamarcował to będę kontynuował bez niego. Za karę nie dostanie opisu/

Garret

Kiedy wszyscy zadowoleni bardziej lub mniej ze swojego towarzystwa ruszyli do pokojów został już tylko Garret.
- Wiesz. Mógłbyś nie robić takiej skwaszonej miny kiedy wspominam o Gilgameshu - stwierdził Shadow.
- Wiem. Po prostu nie mogę dopuścić do siebie informacji, że jakiś świr pokonał mnie jednym chwytem i machnięciem ręki. Na dodatek bez wysiłku.
- Nie martw się. Po miesiecznym treningu pokona cię aż jednym ciosem.
- Faktycznie. Pocieszające.
Shadow podniósł okiennicę wyrwaną przez Burogga i próbował ją wstawić ponownie. Kiedy to zrobił znowu się odezwał:
- Co myślisz o swojej nowej drużynie?
- Są wspaniali. Łączą swoją inteligencję z niesamowitą siłą i umiejętnościami.
- Hmmm. A tak szczerze?
- JAk mogłeś mi dać do drużyny maga pijaka, tłustego i tępego ogra, kota geja który łudzi się, że nie jest gejem, obłąkana elfkę starszą ode mnie o jakieś ponad 100 wiosen. Na dodatek jeszcze goblin biegający z gołą klatą i minispódniczce.
Shadow nie skomentował.
- Przymocuj to okno za mnie. Ruszam na nocny patrol.
- W porządku. Jak wrócisz to obudź mnie na słoneczny patrol.

Kiedy tylko Garret przymocował okno wyszedł z pokoju i przeszedł do swojego. Zdjął miecz z pleców i położył się spać. Zasnął niemal natychmiast.

Avelewalarie

Obudziło cię warczenie Cyjana. Mężczyzna stojący nad tobą nie był raczejsnem. Zauważyłaś jego piękne, niebieskie oczy i maskę. Wtedy ledwie mrugnęłaś i mężczyzny już nie było. Wtedy usłyszałaś kroki. Obróciłaś sie gwałtownie i zobaczyłaś Shadowa. Podniósł on dłoń w geście pozdrowienia i powiedział:
- Witaj. Jak widzę ty też nie przepadasz za zgiełkiem miast. Już zaczyna świtać. Czas na zebranie przed karczmą. Obudziłem cię żebyś się nie spóżniła. Zresztą chodźmy razem.
Pomógł ci wstać i razem zaczęliście zmierzać w kierunku miasta. Kiedy tak szliście myślałaś, że on będzie przez całą drogę milczał, ale w końcu przemówił.
- Oczywiście wiesz, że ja wiem o tym,że jesteś elfem bardzo wyjątkowym. Twoja podrasa zrobiła na mnie wrażenie. Kiedy wędrujac po elfich miastach odwiedzałem różne biblioteki nie spodziewałem się, że znajdę coś na temat twoich pobratymców. Dowiedziałem się, że twoja podrasa jest niemalk na wymarciu przez liczne prześladowania. Głównie ze strony zwykłych elfów. NAjśmieszniejsze jest to, że elfy twierdzą, że najgorszymi rasistami są ludzie. Chyba jednak nieco przesadzili. Niewieluzostałoz twojej rasy, ale kiedy wojna się zakończy jestem pewien, że zdołasz ocalić swój gatunek. Trochę szkoda kiedy jakaś grupa umiera tylko dlatego, że są nieco inni. Ja naoglądałem się tego aż za dużo. Wiem,że to się nigdy nie skończy. Jednak żywie w sobie jakąś głupia niewytłumaczalną nadzieję. Ta nadzieja każe mi wierzyć, żekiedyś nie będzie rasizmu, wojen i zabijanie nie będzie sensem życia jak dla mnie. O. Już jesteśmy.

Faktycznie. Nawet nie zauwazyłas jak dotarliście pod karczmę gdzie miało się odbyć spotkanie. Jako,że było bardzo mało ludzi o tak wczesnej porze był to dobry czas na spotkanie. Jadnak poza wami nie było nikogo.
- Dobra. Trzeba im zrobić porządną pobudkę. Dobrze, że w nocy pootwierałem im wszystkim okna.
Podniósł z parę kamieni i zaczął po kolei rzucać w okna. Z okienco rusz dochodziły odgłosy bólu lub przekleństwa.

Inai, Justicar, Gnash i Burogg

Wszystkich was z pięknych snów wyrwał ból głowy. Kiedy po przebudzeniu wyjrzeliscie przez okno zobaczyliscie, że na dole czeka na was Shadow. Tak wiec ruszyliscieżwawo zbiegając na dół. Po chwili byli wszyscy poza Garretem. Inai był nie wyspany z powodu ciągłego chrapania Burogga. Za to Burogg był w świetnym nastroju. Widać było, że teraz do pełni szczęścia brakuje mu groamdy orków do zmiażdzenia. Justicara bolała głowa. Poza tym nie pamiętał co się stało zeszłewgo wieczoru. Rozglądajac się zakupił kilka butelek. Poza tym całe łożko było zarzygane co także sprawiało, że zaczął nabierać pewnych podejrzeń. Jedyne wspomnienie które ostało sie w jego głowie to widok uśmiechniętego faceta. Shadow powiedział:
- Dobra. Poczekamy na Garreta 5 minut. U niego okna nie otwarłem, a nie chcę rachunku za rozbite okno.

Garret

Kiedy się obudził z jakiegoś niespokojnego snu zobaczył, że wszyscy już są na dole i czekają na niego. Szybko zarzucił miecz na plecy i otworzył okno. Zeby było szybciej w stylu Shadowa wyskoczył przez okno. Wykonał piękne salto i wylądował na nogach. Shadow popatrzył na niego i powiedział:
- Garret. To świetnie,ze się na mnie wzorujesz. Jednak dobre wyskakiwanie przez okno też wymaga wprawy. Jesli jeszcze niezauważyłeś stoisz po kolana w gnojówce.
Garret spojrzał tylko po to żeby przekonać się na własne oczy, że Shadow mówi prawdę. Wściekły w biegł do środka karczmy i kilka minut wrócił w świerzych spodniach.
- Przepraszam za tę krótka przerwę - wreszcie przemówił Shadow - Musimy udać sie do mojego znajomego maga Zaorisha. On nas teleportuje co skróci nam bardzo drogę. Najpierw jednak chciałbym żeby nowi pokazali sowje umiejętnosci na treningu poza miastem. Chyba, że wolicie od razu udać się na misję?
 

Ostatnio edytowane przez wojto16 : 22-12-2007 o 13:47.
wojto16 jest offline  
Stary 22-12-2007, 14:13   #23
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Po krótkiej rozmowie z Iren ona zanurzyła swoje słodkie usta w butelce wina zaś ja postanowiłem pójść spać. Ze względu na to iż jestem strasznym przytulaskiem i jak to kotek lubię ciepełko, zamknąłem okno, wślizgnąłem się pod kołderkę na swoim łóżeczku i zwijając się w kuleczkę, usnąłem.

Było mi tak miło i ciepło, że nie miałem ochoty wstawać. Nie obudziło mnie światło wschodzącego słońca ponieważ głowę miałem pod kołdrą.

Miałem piękny sen, który co chwila był przerywany chrapaniem Gburowatego Ogra. Zero kultury i poczucia smaku, ZERO! Byłem tym strasznie poirytowany...ze snu pamiętam swoją małą siostrzyczkę, z którą się bawie. Podczas tej zabawy wyszła na jaw jej moc panowania nad jednym z 5 żywiołów...jednak nie pamiętam jakim.

Obudziło mnie bezwzględne uderzenie w brzuch. Zerwałem się z łóżka z przeraźliwym, kocim miauknięciem i prychnąłem ostrzegawczo. Nikogo nie zauwazyłem. Wyprostowałem się i przetarłem zmęczone oczka. Rozciągnąłem się i ziewnąłem słodko. Na łóżku leżał kamień . . . poczułem, że ktoś chyba lekko przegina. Wychyliłem głowę przez okno z wściekła miną i wystawiłem kły na wierzch. Na dole był już Shadow i elfka.
Nie ścieląc łóżka zarzuciłem plecaczek na ramię i wyskoczyłem przez okno.
Koty zawsze spadają na cztery łapy, ja też. Nic mi się nie stało.

- Co to za brutalna pobudka ? - syknąłem masując brzuch ręką i wystawiając na wierzch kocie kły.
Jak widać nie zawsze jestem taki słodki i uległy jak wczoraj.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 22-12-2007, 22:57   #24
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
Spała spokojnie nie zapamiętała żadnego snu. Cyjan ogrzewał ja swoim grubym futrem, jak to zwykł robić kiedy wędrowali razem. Elfka wiedziała, że nie musi się niczego obawiać, jednak zawsze była czujna. Już niespokojnie poruszenie przyjaciela wyrwało ją natychmiast ze snu. Przestraszyła się mężczyzny stojącego tuż obok niej, nie zdążyła nawet chwycić za miecz, gdyż znikną. ~ Kto to był Cyjanie...~ spytała zakłopotana, lecz długo się nad tym nie zastanawiała gdyż za plecami usłyszała kroki.

-Witaj. Jak widzę ty też nie przepadasz za zgiełkiem miast. Już zaczyna świtać. Czas na zebranie przed karczmą. Obudziłem cię żebyś się nie spóżniła. Zresztą chodźmy razem

- ...Witaj...Tak...miasto to nie miejsce dla nas- tu spojrzała na wilka i pogładziła jego sierść, aby się uspokoił
- chodźmy więc..- uśmiechnęła się do Shadowa gdy pomagał jej wstać
~ zaczekaj tu Cyjanie...niebawem opuścimy te brudne miasto~


-Oczywiście wiesz, że ja wiem o tym,że jesteś elfem bardzo wyjątkowym. Twoja podrasa zrobiła na mnie wrażenie. Kiedy wędrujac po elfich miastach odwiedzałem różne biblioteki nie spodziewałem się, że znajdę coś na temat twoich pobratymców. Dowiedziałem się, że twoja podrasa jest niemalk na wymarciu przez liczne prześladowania. Głównie ze strony zwykłych elfów. NAjśmieszniejsze jest to, że elfy twierdzą, że najgorszymi rasistami są ludzie. Chyba jednak nieco przesadzili. Niewielu zostało z twojej rasy, ale kiedy wojna się zakończy jestem pewien, że zdołasz ocalić swój gatunek. Trochę szkoda kiedy jakaś grupa umiera tylko dlatego, że są nieco inni. Ja naoglądałem się tego aż za dużo. Wiem,że to się nigdy nie skończy. Jednak żywie w sobie jakąś głupia niewytłumaczalną nadzieję. Ta nadzieja każe mi wierzyć, że kiedyś nie będzie rasizmu, wojen i zabijanie nie będzie sensem życia jak dla mnie. O. Już jesteśmy.

- Tak zostało nas bardzo mało, świat się zmienia, zmienia się wszystko, ale my zostajemy tacy sami. Nie nosimy zbroi bo mam przeszkadza. Duch czasu dla nas jest zbyteczny, gardzimy nim. A elfy nam zazdroszczą, zazdroszczą nam harmonii i lekkości. Ale my ich nie winimy, zawsze zdarza się ktoś lepszy, tymi lepszymi akurat jesteśmy my. I nikt na to nic nie poradzi. Zostaliśmy zepchnięci i odizolowani, gdyż jesteśmy rasą za doskonałą by istnieć dla innych.
Ja również widziałam wiele i przez to ciężko mi uwierzyć, że będzie kiedyś lepiej. Wszystkie rasy między sobą żywią nienawiść, a przecież każdy jest inny...dlaczego nikt nie może się z tym pogodzić?
Dobrze jest mieć nadzieje, gdyż tylko ona pozwala nam uwierzyć w przyszłość i żyć dalej... więc nie jest ani trochę głupia-


-Dobra. Trzeba im zrobić porządną pobudkę. Dobrze, że w nocy pootwierałem im wszystkim okna.

- nie rób tego... zrobisz im krzywdę – powiedziała zakłopotana i zakryła dłonią usta, spoglądała w górę z niepokojem na odgłosy bólu. Kamień spadł jej z serca gdy wszyscy zebrali się cali i zdrowi. Tylko żal jej było Garreta, który nieszczęśliwie wylądował w gnojówce.


- Przepraszam za tę krótka przerwę - wreszcie przemówił Shadow - Musimy udać sie do mojego znajomego maga Zaorisha. On nas teleportuje co skróci nam bardzo drogę. Najpierw jednak chciałbym żeby nowi pokazali sowje umiejętnosci na treningu poza miastem. Chyba, że wolicie od razu udać się na misję?

- dobrze jest pokazać swoje umiejetności przed ważną misją, aby pokazać, że jest się jej godzien...a skoro wiesz kim naprawdę jestem chyba mogę sobie to darować jeśli oczywiście pozwolisz...- ostatnie słowa powiedziała tak cicho, ze tylko Shadow je usłyszał
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...
Asmorinne jest offline  
Stary 23-12-2007, 11:59   #25
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
Burogg otworzył oczy gdy poczuł jak coś lub ktoś dotknął jako brzucha. Nie podnosząc się z łóżka rozejrzał się po pokoju, ale nie zauważył nikogo. Usiadł i wyciągnął ręce prostując je by rozruszać zdrętwiałe stawy. Spał w ubraniach więc nie musiał się ubierać. Nagle zobaczył, że okno jest otwarte i wydało mu się to dziwne, ponieważ nie przypominał sobie by je otwierał. "Jak ta się stało?" zapytał samego siebie w myślach. Siedział tak dobrych kilka minut do czasu do czasu drapiąc się po głowie i zastanawiając się jak zamknięta okno mogło się samo otworzyć. Jednakże nie doszedł do żadnego sensownego wniosku.

Zza okna słychać było jakieś krzyki i rozmowy, więc ogr postanowił zejść na dół z nadzieją, iż będą tam jego towarzysze. Wyszedł z pokoju i szybkim krokiem zszedł ze schodów. Po karczmie rozszedł się ciężki stukot obitych metalem butów. Zgromadzeni za zewnątrz zobaczyli jak z gospody wychodzi pochylony ogr z młotem opartym o ramię.

- Com robimy? - spytał się Shadowa.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline  
Stary 27-12-2007, 18:48   #26
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
- dobrze jest pokazać swoje umiejetności przed ważną misją, aby pokazać, że jest się jej godzien...a skoro wiesz kim naprawdę jestem chyba mogę sobie to darować jeśli oczywiście pozwolisz...-
Shadow na słowa Avelewalarie pokiwał tylko głową. Kiedy wszyscy wciąż nie załapali o co mu chodziło wydał się lekko zdenerwowany.
- W porządku. Jak większosć z was mnie ignoruje i nie słyszy tego co mówię to znaczy, ze będziecie musieli pokazać swoje umiejętności w praktyce.
Dwa ostatnie słowa wypowiedział z tak zmienionym głosem, że az was ciarki przeszły.
- Dobra. Ruszajmy dalej. Nie traćmy czasu na bierne stanie. Skoro nie ma treningu od razu idziemy do Zaorisha. W lewo zwrot i równym krokiem.
Wszyscy w zwartej grupie ruszyliście za Shadowem. Jako, że przez całą noc padało było duzo błota które wlewało wam się do butów. Gnash miał najlepiej. Nie nosił butów. Przemoczenie butów zas wywołało przemoczenie skarpetek co też was irytowało.

Wreszcie zatrzymaliście sie przy jednym z większych domów. Shadow odwrócił się do was i rzekł:
- Proszę o uważne wytarcie butów i stóp o wycieraczkę przed drzwiami. Zaorish nienawidzi bałaganu.
Po wykonaniu odpowiednich czynności weszliście do środka zaraz po tym jak Shadow zapukał do drzwi. Po wejściu do domu usłyszyliście krzyl i z pokoju naprzeciw wybiegł jakiś starszy mężczyzna. Zapewne Zaorish.
- Czy to naprawdę wy?
- Raczej nie wyglądamy jak zjawy, nie?
Zaorish z wrazenia opadł aż na fotel.
- Nikt kto zadarł z Imperium nigdy jeszcze nie przeżył aż miesiąca.
- Jasne. Jednak opowieści póżniej. Teraz potrzebujemy transportu do stolicy i Austen. Najpierw do Austen.
- Ostatnio nauczyłem się tworzyć portale więc więc na pewno to isę przyda.

Staliscie w duzym pokoju zawalonym książkami i różnymi akcesoriami magicznymi. Było tu tyle neizwykłych przedmiotów, że sami nie mogliście się nadziwić, że coś takiego zostało stoworzone przez ludzkie, elfie lub krasnoludzkie ręce. Po wysłuchaniu kilku niezrozumiałych dla was inkantacji otowrzył się duzy, niebieski portal magiczny. Transport był już gotowy. Shadow polecił się pożegnać wszsytkim na czas nieokreślony. Po pożegnaniach Drużyna GArreta wskoczyła w portal.

Przed sobą widzieliście długi, mieniący się wieloma kolorami tunel. Wydawał sie nieskończony. Lecieliście przez niego odczuwajac dziwne uczucie w żołądku. Nim to uczucie zdążyło się rozrosnać do znacznie większego i mniej przyjemnego zobaczyliście nesamowicie jasny koniec.

Z portalu wyrzuciło was na trawę. Spojrzeliscie za siebie. Portal znikl cakowicie. Teraz byliście zdani tylko na siebie. Byliście obok miasta Austen. Okazało się, że "miasto" to lekka przesada. Raczej wioska. Na dodatek niezbyt duża. Przez małą rzeczkę prowadził stary, drewniany pomost. Deski mimo, że stare wciąż były niesamowicie twarde. Za pomostem były leżące w niewielkim od siebie oddaleniu wiejskie chaty. Na samym środku wioski była duża, wolna przestrzeń. Na środku tej wolnej przestrzeni leżał popiół. Tam widocznie organizowano ogniska. Było tu podejrzanie cicho. Odgłosy pijackiej zabawy dochodziły tylko z pobliskiego, dużego gmachu który wyglądał na karczmę.
 

Ostatnio edytowane przez wojto16 : 28-12-2007 o 12:13.
wojto16 jest offline  
Stary 28-12-2007, 11:42   #27
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
Burogg wszedł za towarzyszami do domu Zaorisha. Nie wytarł butów bo nie rozumiał po co, a nie miał zamiaru robić zbędnych ruchów. Przechodząc przez kolejne pokoje, ogr rozglądał się w okół. Nigdy nie widział tak zagraconych komnat. Gdy wszyscy znaleźli się w głównej sali, a starzec zaczął coś bredzić, Burogg zaczął z ciekawości przekładać książki z miejsca na miejsce, chcąc się dowiedzieć co się kryje pod nimi. Nagle pojawił sie portal, ogr spojrzał na niego zdziwiony. Nigdy nie widział czegoś podobnego. Jednak wszedł do niego bez oporów widząc, iż inni już to zrobili. Jednak ruszając z miejsca zahaczył swoim młotem o stos książek i przechodząc przez portal usłyszał za sobą rumor przewracających się przedmiotów.

Po drugiej stronie portalu ogr zobaczył przed sobą jakąś wieś. Jako wojownik nie mógł sie już doczekać jakiejkolwiek walki, więc nie czekając na innych ruszył w stronę domostw, a następnie w kierunku budynku, z którego dochodziły głosy. Był przekonany, iż w tej miejscowości znajdzie jakiegoś przeciwnika, dlatego idąc do karczmy chwycił swój młot w obie dłonie tak, że każdy domyśliłby się, iż Burogg idzie w bój.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline  
Stary 30-12-2007, 11:14   #28
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
Burogg i Garret

Kiedy Burogg zaczał iść w stronę karczmy podbiegł do niego Garret.
- Ej. Poczekaj duży. Lepiej iść tam we dwóch. Pozatym widzę, że nasi towarzysze przysnęli.

Kiedy oboje weszliście do karczmy poczuliście ostrą woń dymu, piwa i narkotyków. NA chwilę was to zamroczyło, bo ten smród był ciężki do wytrzymania. W całym pomieszczeniu panował bałagan. Zniszczone i połamane krzesła i stoliki świadczyły, że bójki to była tutaj codzienność. Mimo wszystko siedziała tutaj spora grupa ludzi i nieludzi. Waszą uwagę przykuł gigantyczny, umięśniony mężczyzna z wytatuowanymi przedramionami. Kolejną ciekawą postacią był wysoki i przystojny elf z długimi jasnymi włosami. Właściwie to długo się zastanawialiście czy ten elf to przypadkiem nie elfka. Jednak brak pewnych charakterystycznych cech kobiecego ciała udowodnił, że to był elf. Owy elf właśne wciągał biały proszek ze stolika do nosa za pomocą małej, cienkiej rurki.
- Nie wróżę mu długiego życia - skomentował Garret.
Wtedy właśne kolejny stolik rozleciał się w drzazgi pod ciężarem niskiego i umięśnionego krasnoluda którym rzucił inny krasnolud. Równie umięśniony. Całe pomieszczenie ogólnie wyglądało jak zabrudzona i niezadbana kopia karczmy w Lorien. Właśnie zmierzaliście do stolika kiedy nagle Garret się zatrzymał i ukrył. Wskazał Buroggowi jedną z nielicznych osób w karczmie która siedziała cicho i spokojnie przy stoliku.
- To członek Inkwizycji. Oni noszą czarne płaszcze z kapturami.
Członek Inkwizycji nie zauważył nawet waszego wejścia. Niestety, elf na którego zwróciliście uwagę nieco wcześniej podszedł do was. Jego brązowe oczy wydawały się jakieś puste. Za nim stanęła szóstka jego przyjaciół. Innych elfów.
- Na co sie gapsiz obrzydliwy tłuściochu? Takie ogry jak ty powinny się teraz smażyć w piekle.
Garret cicho szpnął do Burogga:
- Burogg, proszę cię...
Elf spojrzał na Garreta.
- A ty ludzka przybłędo. My byliśmy na tym lądzie pierwsi, a ty teraz wypierdalaj stąd.
Nagle jeden z elfów wyciagnął z rękawa nóż. Cios był tak szybki, że Burogg nawet nie zdążył zareagować. Sekundę póżniej patrzył na sączącą się z rany krew.
 
wojto16 jest offline  
Stary 30-12-2007, 12:01   #29
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
Widok połamanych krzeseł ucieszył ogra. Potwierdził on możliwość jakiejś rozrywki w tym mieście. Burogg rozglądał się po karczmie szukając godnego przeciwnika, musiał się z kimś zmierzyć, bo przecież nie mógł wyjść z wprawy. Inkwizytor wskazany przez Garreta, wydał się mu idealnym sparingpartnerem, zwłaszcza że podobno właśnie z takimi osobnikami walczyć ma jego kompania. Miał już zamiar podejść do niego, gdy jakiś długouchy elf z przyjaciółmi podszedł do niego i Garreta.

- Na co sie gapisz obrzydliwy tłuściochu? Takie ogry jak ty powinny się teraz smażyć w piekle - przemówił elf wyraźnie niezadowolony z widoku ogra. Słysząc te słowa Burogg uśmiechnął się, ponieważ dotarło do niego, iż znalazł już swojego przeciwnika.

- Burogg, proszę cię... - odezwał się Garret. Ogr zignorował te słowa zastanawiając się jakim ciosem uraczyć przystojnego elfa.

Elf rzekł coś jeszcze obrażając Garret, ale to już nie było ważne. Wyrok zapadł i żadne słowa nie mogły już tego zmienić. Nagle ogr poczuł ukucie. Nie spodziewał się, tego że elf odważy się na taki wyczyn. W głowie Łamaczanóg pojawiła się genialna myśl. Odkaszlnął zbierając w jamie ustnej dużą ilość gęstej flegmy i splunął nią na elfa, tak iż ciecz o mazistej konsystencji pokryła niemal całą twarz elfa. Następnie kopnął w krocze zdezorientowanego przystojniaka i po chwili zamachnął się swoim młotem celując w przeciwnika.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline  
Stary 30-12-2007, 13:15   #30
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
Nie lubiła błota i prawie nigdy nie zdarzało jej się po nim chodzić, gdyż miała inne sposoby na podróż w taką brzydką pogodę jak ta. Lecz nie chciała ukazywać swojej niezwykłej natury. Nieustannie utrzymywała kontakt z wilkiem , trzymał się na uboczu, nie lubił towarzystwa innych istot.

Gdy doszli do chaty Zaorisha, dokładnie wytarła buty i weszła do środka. W domu panował ład i porządek. Avelewalarie podziwiała dokładność i schludność maga. Tak zapatrzyła się na różnorakie miksturki, buteleczki i książki, ze prawie zapomniała o swoim przyjacielu.
Poczekała najpierw aż wszyscy wejdą do portalu

- jeszcze mój przyjaciel... – powiedziała i otworzyła drzwi. Wilk nerwowo spoglądał na maga i powarkując ruszył za Avelewalarie w stronę niebieskiego światła.

Chwilę trwało zanim Ave doszła do siebie. Nigdy wcześniej nie podróżowała przez portal, więc maiła zawroty głowy i było jej niedobrze. Na szczęście te drobne dolegliwości szybko ustały. W oddali zobaczyła odchodzącego Garreta i Burogga. Chciała krzyknąć, aby poczekali lecz chwile poczekała aż Cyjan dojdzie do siebie. Wkrótce ruszyła za ich śladami.

Doszła w końcu do karczmy już z daleka przerażała widokiem i czuć od niej było przykra woń.
~ naprawdę musimy tam iść?~ spytał z nadzieją w głosie Cyjan
~ nie musimy, ale idziemy, może ktoś potrzebuje naszej pomocy~ odpowiedziała
Wilk tylko warkną gniewnie i ruszył pierwszy.

Avelewalarie była już na miejscu gdy ogr atakował elfa mającego nieokreślonego pochodzenia substancje na głowie.
Ogromny czarny wilk ze skrzydłami stał tuż przed nią czekając na przeciwnika. Elfka wyjęła powoli swój misternie zdobiony lekki miecz i pogładziła gęste futro przyjaciela.
- Porozmawiajmy...- krzyknęła Avelewalarie stanowczo – nie musimy walczyć - dodała po chwili niepewnie.
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...
Asmorinne jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172