Akramed rozejrzał się dookoła...Poza kucającą nad nim Urienną,wszyscy spali. Przed Mac'Baethem wbity był Vilgitz.
- Idź spać Urienno. Akramed przetarł twarz ręką i ziewnął. Aby nie zbudzić śpiących, najciszej jak to tylko było możliwe wstał. Nie był przyzwyczajony do trzymania wart. Zawsze, gdy miał do wykonania jakieś zadanie, wymagające postojów na terenie wroga, bezpieczeństwa w trakcie odpoczynku pilnowali wojownicy z jego komandorii.~ Może rzucę czar ~pomyślał, jednak w porę się opamiętał ~ i dzięki dzikiej magii spalę wszystko dokoła ~.Porzucając pomysł rzucenia czaru Akramed odszukał miejsce, które jak mu się wydawało będzie najlepiej nadawać się na obserwacje najbliższej okolicy. Gdy stał w ciemnościach i bacznie obserwował czy nie zbliża się jakieś niebezpieczeństwo, przypomniały mu się słowa Urienny ~I niech cię twa wiara nie zwiedzie Akramedzie. Nie każdy ma dobrą naturę. A ten gnomi czarownik jest niebezpieczny. Trzeba na niego uważać~. ~Paladyni może mieć rację, może zbyt pochopnie poprosiłem Mac'Baetha o pomoc. W końcu nic o nim nie wiem, poza tym, że jest najemnym magiem i studiował demonologię~ w trakcie rozmyślań zaburczało Akramedowi w brzuchu ~ rano musze znaleźć jakiś kociołek i zobaczyć czy moja łyżka działa~. Czarodziej przestał rozmyślać, złapał mocniej laskę i skupił całą swoją uwagę na pilnowaniu czy nie dzieje się nic złego. |