A oto i moja wersja:
- Armia to niemal całe siły Krzyżackie zbierane od jakiegoś czasu na Pomorzu, pół dnia drogi (powiedzmy) przed granicami Narcyzowa/księstwa okolicznego (kwestia do sprecyzowania) złączyli się z armią Cesarstwa Niemieckiego.
- Armia podróżuje częściowo owszem, bez wiedzy, lecz często po wcześniejszym przekupieniu/zmanipulowaniu/dogadaniu się z poszczególnymi władcami. Wielu z nich bowiem wolało z pewnością przyjąć hojny datek i przepuścić wojska, niż zesłać na siebie gniew sporych wojsk.
-
Burkhard pojawił się w
Narcyzowie w imieniu Wielkiego Mistrza i także w jego imieniu kieruje działaniami wojskowymi. Nie mówcie mi, iż skłócone księstwa polskie nie są łakomym i zarazem łatwym kąskiem dla Cezara i Mistrza. Ma więc pełne poparcie przełożony zarówno do ataku, jak i do pewnych negocjacji, które chce przeprowadzić w zamku.
- Resztka zasady nieingerencji, czyli- Armia może być atakowana, może ponosić klęski, lecz wszystko w granicach zdrowego rozsądku- raz- i bez unicestwiania jej bądź zawracania- dwa. Rzucajcie więc kłody pod nogi, ale nie strzelajcie w głowę, to zabawa, a nie gra "Kto pierwszy ubije wroga".
- I najważniejsza rzecz- zaniechanie realizmu dla, nie bójmy się o tym powiedzieć, klimatu sesji, jej "fajności". Bo, przynajmniej dla mnie, zbytne rozdrabnianie się przeszkadza radości czerpanej z gry, a jeżeli armia nie pojawi się bezpośrednio w grze, niech sobie podróżuje i toczy boje.
Ot, tyle.
Czyli nasze głosowanie to:
Armia Kutaka (czyli oddziały w tle, ubarwiające jedynie rozgrywkę, bez specjalnego baczenia na realizm)
czy
Armia Behemota (czyli maksymalnie uniezależnione od Burkharda oddziały, nad którymi władzę mają wszyscy w stopniu całkowitym (czyli w pierwszej kolejności lecą do rozbicia
) z naciskiem położonym na realizm).