Emesto na pytanie opata jedynie smutno się uśmiechnął wpatrując się w połowie pełny kielich. Przypomniał sobie dni spędzone w Estalii, kiedy jeszcze nie musiał uciekać, kiedy jeszcze żył nie martwiąc się o pieniądze i przyszłość.
Zaraz jednak zaprzestał swoich ponurych rozważań i rozejrzał się po zgromadzonych przy stole. Kompania była bardzo barwa a obecność Estalijczyka i czarodziejki tylko ją urozmaiciła.
"Co ich wszystkich tu sprowadziło? Czy był to przypadek, tak jak w przypadku moim i Bianki, czy też są tu z jakiegoś powodu? Czy wszyscy są godni mego zaufania? Cóż to dopiero przyjdzie mi osądzić w przyszłości."
Spojrzał na elfa, jak dotąd nie poznał nikogo z jego rasy. Nie to, żeby w jego rodzimym kraju nie było elfów, po prostu nie miał ku temu żadnej okazji. Lilawander zdawał się być rozsądną personą, a dla Emesta inteligencja więcej znaczyła niż wygląd. Wyglądało na to, że nie będzie miał problemu z porozumieniem się z nim.
-Lilawanderze mam do ciebie pytanie. Co do tych uciekinierów, to jakie są ich imiona i co im tak właściwie dolegało? I czy znaleźliście jakikolwiek ślad, który mógłby do nich prowadzić?-
Ostatnio edytowane przez John5 : 18-12-2007 o 14:26.
|