Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2007, 21:53   #518
rasgan
 
rasgan's Avatar
 
Reputacja: 1 rasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwurasgan jest godny podziwu
Elf padł na ziemie zupełnie nie znając przyczyny tego stanu. Dopiero po kilku chwilach zrozumiał co się z nim dzieje, ból jednak był nie do opanowania. Pokonując nadlódzkie zdolności elfa, ból powoli opanowywał jego umysł skutecznie przeciwdziałając jakimkolwiek zamiarom szlachcica. Rasgan całkowicie stracił panowanie nad swoim ciałem, o ile nie nad umysłem, gdyż właśnie w chwili gdy ciało walało się w śniegu, w jego umyśle rozchodził się głos księgi. Krzyczała coś o umieraniu, lecz elf zwrócił uwagę tylko na jedno zdanie:
TO JUŻ KOLEJNY RAZ, GDY KTOS Z KIM SIĘ ZWIĄZAŁEŚ, GINIE PRZEZ CIEBIE.
Myśli przelatywały jedna za drugą, ból był nie do zniesienia, lecz elf wciąż i wciąż słyszał w swej głowie słowa księgi. Mimowolnie sięgnął pamięcią do czasów, gdy nie był tym kim jest. Przypomniał sobie czasy gdy był jeszcze zwykłym elfem, gdy nie był Wygnańcem.
- Czy to możliwe, że moja ukochana zginęła z mojego powodu? Czy to moja wina? – raz zasiane ziarno zwątpienia teraz zaczynało kiełkować. Rasgan zastanawiał się nad słowami księgi. Z perspektywy czasu nie mógł ocenić wydarzeń z tamtej nocy. Nie mógł absolutnie nic zmienić w swoim zdaniu na temat postępowania jego rodu i dobrze wiedział, że ta katastrofa była nieunikniona. Problem jednak leżał gdzie indziej, lecz opanowany rządzą zemsty elf nie potrafił tego zrozumieć. Dla niego istniała tylko zemsta na bogach za wygnanie, za tęsknotę oraz za utratę ukochanej. Teraz, gdy minęły dziesiątki lat od tamtej pamiętnej nocy pragnienia elfa nie zmieniły się, lecz tylko osłabły. On wciąż pragnął tego, czego chciał od zawsze – rzucić wyzwanie bogom i pokazać im, że jest lepszy niż go oceniają. Lecz ból nie mijał.
Kolejne spazmy ciała, śnieg oklejający twarz, błoto i woda wdzierające się pod tunikę i broń dotkliwie uwierająca w bok. Każda dawka bólu przybliżała elfa tylko do jednego, do wspomnienia Aeris. Każdy palący nerw szkicował kolejną linię na obrazie jej wspomnienia. Elf widział piękne kruczoczarne włosy otulające go gdy spali razem pod gwiazdami. Wspominał brązowe oczy, patrzące na świat z taką miłością. Jakże on chciałby być dobry jak Aeris. Będzie, będzie tak samo dobry, tylko najpierw musi zniszczyć bogów. Kolejny spazm, kolejne wspomnienie. Tym razem perfumy, słodkie i nieuchwytne jak duszki leśne, lecz coś wciąż burzyło ich zapach.
Elf powoli otwierał oczy. Ktoś do niego mówił, czegoś chciał. Nie, nie… to z pewnością Aeris, jego ukochana budzi go ze snu. Musiał iść na nauki, musiał się udać do swych nauczycieli.
- Ciii, na bogów, pewnie już wiedzą, że tu jesteśmy, więc może nie pogarszaj naszej sytuacji. Nie krzycz, nie szarp się nagle. I w ogóle zachowuj się jak na profesionalistę przystało.
- Na śmierdzących bogów, co się dzieje?
– zapytał półprzytomny elf.
 
__________________
Szczęścia w mrokach...
rasgan jest offline