Mike wszedł do pomieszczenia zapełnionego bronią. Popatrzył na obu mężczyzn. Ten z trudnym imieniem na "G" miał bezsensowny doskonale widoczny czerwony strój i miecz na plecach.
"Debilna broń, nikt ni jest szybszy od kuli."
Drugi z mężczyzn nosił okulary i widocznie zapomniał się ogolić. Ten miał przynajmniej normalne imię.
Niedawny pracownik Organizacji skinął dla szefa głową a do swego partnera wyciągnął dłoń. -Mike. Przedstawiciel piękne zawodu, który niestety nie posiada długich tradycji.
Słowa o niskim budżecie Mike skwitował prychnięciem. -Chcecie rozwalić największą mafię w całym Legionie a wysyłacie tylko dwóch ludzi, na których skąpicie kasy? Mam nadzieję, że chociaż kewlar znajdę.
Zabójca rozejrzał się po sali, pod polar założył kamizelkę kuloodporną jeśli taką znalazł. Z tyłu za paskiem podtrzymującym granatowe sztruksy zasadził dwa glocki, jeden z nabojami przeciwpancernymi drugi z dum dumami. Nieco z przodu symetrycznie do parabelki włożył MP5k. Do kieszeni wziął po dwa magazynki do każdej broni i tłumik do MP5. -Jestem gotów, chyba, że macie jakieś granaty i płaszcz.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |