„Mądrej głowie dość po słowie” pomyślał Cohen wychodząc z klasztoru w czasie drogi do magazynu milczał uważnie przyglądając się towarzyszącym mu ludziom. Próbował zorientować się, kim mogą być. Najmniej korzystne wrażenie sprawiał nadęty blondyn wyskakujący jak pajacyk z oskarżeniami. „Musi, jaki paniczyk szlachecki albo skryba”.
W magazynie szybko odszukał swoje oporządzenie wdział koszule i kalesony na to skórznię, następnie powoli wdział pełna zbroje kończą trwało to długo szczególnie, gdy trzeba zakładać samemu obojczyki naramienniki i nagolenice. Misiurki jeszcze nie wdziewał na głowę a hełm zostawił w plecaku. Przez plecy przewiesił grot jego miecz półtoraroczny za pas zatknął sztylet miecz kawaleryjski obciążał z drugiej strony pas. - Przepraszam Revan zmyśliłem się jak wcześniej już powiedziałem jestem Cohen byłem i może znowu będę sierżantem VI Nadgranicznej kompanii jazdy lekkiej Ostlandu.
Potem Cohen znów zapadł w zadumę przypominał sobie ostatnie potyczki z haosakami przed urlopem.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 |