Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-12-2007, 21:21   #31
 
MrYasiuPL's Avatar
 
Reputacja: 1 MrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputacjęMrYasiuPL ma wspaniałą reputację
Gdy już wyszli z klasztoru, Justicar sie ucieszył. Nie przepadał za "sługami bogów". Nie ważne czyimi, po prostu nie rozumiał ich fanatyzmu. Zaczął się zastanawiać nad pewnymi sprawami. W tym czasie dotarli do magazynu. Z radością zobaczył swój ekwipunek.

Założył na siebie kaftan i koszulę kolczą. Czół znajomy do tyk co przypomniało mu lata służby. Szukał dalej. Natrafił na swoje sztylety i pistolet. Woreczek z amunicją zawiesił za pasem. Uzbrojony a tym samym pewniejszy zaczął poszukiwania najważniejszej rzeczy. Znalazł ją po chwili. Była do pół-litrowa butelka z wódką w środku. Napił się. Ręce przestały mu drżeć. Przeczesał palcami włosy. Wyglądało na to że wszy uciekły. Czegoś mu brakowało… zawiesił przy pasie długą linę, zwiniętą tak by nie przeszkadzała mu.

Nagle do jego uszu dobiegł głos Raziela.
-Jak już mówiłem, moje imię to Justicar. Zwiadowca 13 Oddziału Armii Imperialnej.
Podrapał się po głowie. Schował flaszkę w głęboką kieszeń swego kaftana. Teraz powinni iść do dostawcy żywności. Miał nadzieję, że na tym się wszystko skończy. Znajdą truciciela, zarżną go jak świnię i będą mieli spokój.
Zerknął na Louisa. Wyglądał na żołnieża. Co gorsza zwiadowcę. Nie przypominał sobie jednak go. Musiał być najwyraźniej w innym oddziale.
 
MrYasiuPL jest offline  
Stary 16-12-2007, 22:18   #32
 
lopata's Avatar
 
Reputacja: 1 lopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumny
Balius spogląda na bretończyka, który stanął koło niego i przyjrzał się jego próbie otrząsnięcia z traumy.
"Co niby go tak w tym miejscu przeraża. Miejce chaosu to miejsce chaosu jak każde inne. Pewnie musi mieć kompleksy jakieś i młot nosi na pokaz by ukryć swe prawdziwe oblicze tchórza. Będziew kolejnym krulikiem doświadczalnym. Może i będzie umiał władać tym wszystkim co ma na sobie."

Niedużo pochyla się w kierunku Louisa, ułożył sobie w głowie zdania które chce powiedzieć i zciszonym głosem by tylko jego uszy mogły wychwycić słowa zaczął mówić w bretońskim:
-Lousie, co Cie tak przestraszyło? Dużo miejsc Chaosu mutuje, a bagna to tylko bagnami zostaną.
 
__________________
"...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..."
lopata jest offline  
Stary 17-12-2007, 19:35   #33
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
Pytanie blondyna zaskoczyło Bretończyka. Nie wiedział, że jego strach był widoczny na jego twarzy. Nie rozumiał jak na kimś mogło nie robić wrażenia Mousillon. Odwrócił się do towarzysza patrząc na niego zdziwionym wzrokiem.

- Jak to? - wykrztusił. - Chyba nie wiesz co mówisz? Bagna? - nie mógł ukryć nie dowierzania.
- Mousillon - splunął natychmiast po wypowiedzeniu nazwy tego miasta - nie jest zwykła wylęgarnia Chaosu. Sam tam nie byłem i nie chciałbym odwiedzać tego przeklętego miejsca, ale opowieści słyszałem wiele. Opowieści o mieście zniszczonym przez bogów, gnijącym i rozpadającym się. Mieszkają tam ludzie, ale nie tacy jak w tej mieścinie, nie tacy jak ja czy ty. Urodzeni ze skazą mutacji. Chyba nikt nie mógłby odwiedzić tego miasta i nie wrócić bez jakiejkolwiek mutacji. Nie lekceważ tego miejsca...
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline  
Stary 17-12-2007, 20:08   #34
 
Umbriel's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie coś
Barry zerknął na mnicha. "Po co im to wszystko mówił? Czy w tym natłoku mądrych słów znajdują się jakieś cenne informacje?"
Miał dość siedzenie w murach. Ruszył energicznym krokiem na zewnątrz, gdy tylko nadeszła do tego pora, oglądając dokładnie wszystko co tu zobaczył.
"Z tego kościoła mogłaby być niezła forteca" - pomyślał, kręcąc z dezaprobatą głową. Nie podobało mu się takie wojskowe budowanie przybytków religijnych. Choć, jakby nie patrzeć, kto wie czy nie im zawdzięczali odpływ tego wszelkiego plugastwa z dala od nich. Szedł myśląc nad przestrogą mnicha. "A niby jak miałby mnie odnaleźć? Z pewnością blefuje, albo jest kimś więcej niż tylko jakimś "kołowym" Sprawa śmierdziała mu magią na kilometr, a nienawidził czegoś, czego nie pojmuje.
Wkrótce doszli do budynku. "Mogła by być z niego świetna melina" - pomyślał Barry, spluwając gęsto na ziemię. Wszedł śmiałym krokiem, szukając swojego sprzętu. Podniósł z nabożnością swoją kuszę i góralski topór. Skrzętnie odnalazł i zabrał także resztę ekwipunku. Podziękował w duchu mnichom, że przynieśli chociaż siano na którym będą stali.
"Skoro nie mogę uciec, to przynajmniej sobie poużywam" - pomyślał radośnie, błyskając pożółkłymi zębami. Był tak zdezorientowany tym, co działo się w ciągu ostatnich kilku dni, że nawet nie myślał o zadaniu jakie go czeka.
 
__________________
13 wydział NYPD
Pijaczek Barry
"Omnia mea mecum porto"
Umbriel jest offline  
Stary 17-12-2007, 20:35   #35
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
Revan zaklął w myślach. Wyjątkowo brzydko. Nie podobał mu się ten blondas, nawet w hanzie morderców czy innych zwyrodnialców nie gada się w obcym języku. Zresztą, nie podobał mu się już tam, w klasztornej izbie. Niech więc nikogo nie zdziwi, gdy obudzi się z brzytwą przy szyi, gdy będzie próbował aż nadto kombinować. Jego uwagę zwrócił Justicar.

- Na nic funkcja i oddział, to nie armia. Nie interesują mnie też powody, dlaczego armia, ot tak, zostawiła cię w więźniu. Tego samego spodziewam się od was. Nie pytajmy o przeszłość, tak będzie wygodniej. Odnajdziemy tego truciciela, znajdziemy przeklęty owoc Mousillion, zainkasujemy wypłatę, i wszyscy rozejdziemy się, każdemu podłóg woli, w swoją stronę.

Mousillion… był w Bretonii, był blisko tego miasta, jednak nie było mu po drodze do niego wstępować. Tyle wolał mówić, bo jednakże znał całkiem dobrze okoliczne tereny. Więcej tam potworów niżeli pcheł w końskiej grzywie.

Podszedł do drzwi, obojętna była mu odpowiedź jego nowych towarzyszy. Jednak nie mógł się oprzeć, aby nie spojrzeć wzrokiem pełnym pogardy na blondyna. Nie był mordercą, jednak nie przypadł mu do gustu. Z pewnością sprawi nam wiele problemów. Nawet się nie przedstawił. Oby się nie zdziwili…

- Idę do kapitana. Komu w drogę, może iść ze mną. – odrzekł, po czym otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz.
 
Revan jest offline  
Stary 17-12-2007, 23:55   #36
 
John5's Avatar
 
Reputacja: 1 John5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłość
14.30 Dzień 1

Pokaz umiejętności Revana na chwilę przyciągnął waszą uwagę. Zaraz jednak odwracaliście wzrok i wracaliście do własnych spraw i przemyśleń. Część z was zastanawiała się jakim cudem to miasto mogło mieć cokolwiek wspólnego z Mousillon, nie chodziło wam już nawet o odległość, ale o to co działo się na tamtych ziemiach. Zła sława tego miejsca przedstawiała wasze zadanie w dość ponurym świetle, żeby nie rzec, że w fatalnym.

W starym budynku panował przejmujący chłód, mimo tego, że na zewnątrz było dość ciepło i słonecznie. Odzyskanie ekwipunku i stwierdzenie (w większości przypadków), że jest kompletny lekko poprawiło wasze samopoczucie. Stwierdziwszy, że dalsze przebywanie w magazynie nic dobrego wam nie przyniesie postanowiliście udać się na miasto.

Po wyjściu z budynku zalało was jasne światło. Nawet nie zauważyliście jak mroczne jest wnętrze magazynu. Spojrzeliście na siebie z nieufnością po czym podzieliwszy się na trzy grupy oddaliliście się w wybranych kierunkach.

Revan, Cohen

Lekko mówiąc byłeś zły, nie tylko na sytuację w jakiej się znalazłeś ale też na blondyna, który najwyraźniej coś planował za plecami was wszystkich. Jeszcze nie wiedziałeś co jest w jego planach ale postanowiłeś, że nie będziesz się wahał zabić go jeśli to będzie konieczne. Nie podobał ci się ten człowiek, jego zachowanie było dla ciebie drażniące i z ulgą opuściłeś jego towarzystwo. Idąc w stronę budynku straży miejskiej, katem oka obserwowałeś Cohena, który od momentu opuszczenia klasztoru nie odezwał się ani razu. Pokręciłeś lekko głową, za jakie grzechy musiałeś trafić do takiej kompanii?

Po pół godzinie błądzenia i wypytywania o drogę w końcu udało wam się dotrzeć do celu.

Budynek jak się okazało znajdował się nawet niedaleko magazynu, ale zatoczyliście koło, błędnie sądząc, że znajduje się on gdzieś nieopodal ratusza. Przed wejściem stało dwóch strażników; kiedy podeszliście jeden z nich mocno znudzonym głosem zapytał:

-O co chodzi? Ochotników do straży już nie potrzeba, przyjdźcie innym razem.-


Balius

Uznałeś, że priorytetem w tej chwili jest zdobycie jakiegoś sensownie wyglądającego ubrania. W końcu to co obecnie na sobie miałeś do poszukiwań truciciela za bardzo się nie nadawało. Miałeś jednak szczęście już pierwszy zapytany przechodzień skierował cię w jedną z uliczek, gdzie dość szybko zauważyłeś szyld krawca. Kiedy wszedłeś do środka z zadowoleniem stwierdziłeś, że jest znajdziesz tu z łatwością odpowiednie ubranie. Kiedy tak patrzyłeś się na materiały, z zaplecza wyszedł łysawy mężczyzna w średnim wieku. Szybko zlustrował cię wzrokiem po czym zapytał:

-Czym szanownemu panu mogę służyć? Zapewne chciał pan zamówić ubranie na miarę?-



Raziel, Barry, Louis, Justicar

Wasza czwórka stwierdziła, że nic tak dobrze nie pomoże wam w myśleniu jak kufel porządnego, imperialnego piwa. W końcu nie sposób zastanawiać się nad czymkolwiek o suchym gardle! O drogę nikogo nie pytaliście, Barry w jednej z karczm już był tak więc nie mieliście większych problemów z odnalezieniem drogi. Sam budynek imponujący może nie był ale dawało się w nim wyczuć charakterystyczną atmosferę panującą w podobnych przybytkach.Nie była to może jakaś luksusowa pijalnia, gdzie za odrobinę wina kazano by wam płacić złotem, lecz nie była to też mordownia, gdzie większość z bywalców dostałaby wyrok za sam wygląd. Kiedy weszliście do środka zauważyliście, że sala jest niemal pusta, w środku było zaledwie kilku gości, którzy siedzieli już nad własnymi kuflami i misami.

Nie zamierzając dłużej się ociągać zajęliście jeden ze stołów i zamówiliście po kuflu piwa. Karczmarz kiedy was spostrzegł skrzywił się nieznacznie, jednak nie rzekł ani słowa. Szybko przyniósł wam wasze piwo.

Z lekkim zdenerwowaniem wpatrywał się w was po czym zapytał czy życzycie sobie do tego jeszcze jakieś jedzenie.
 
__________________
Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie.
Armia Republiki Rzymskiej

Ostatnio edytowane przez John5 : 18-12-2007 o 00:17.
John5 jest offline  
Stary 18-12-2007, 19:36   #37
 
lopata's Avatar
 
Reputacja: 1 lopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumny
Po drodze do krawca Balius analizuje dotychczasowe wiadomości.

"Opat wysoko postawiony na służbie Urlyka pogrążany w kontemplacjach musiał mieć ciekawe życie przedsłużebne skoro komuś zawadził. Taaak. Wpierw muszę dowiedzieć się wszystkiego o tym ojcu zakonnym. Roślina znajdzie się jak znajdę tego kogoś."

Zaczyna również myśleć o swoich nowych "toważyszach". Pierwszą osobą która przyszła na myśl Baliusowi to nieszczęsny najemnik. REVAN.
"Głupiec. Co on powie kapitanowi straży? Nikt mu nie uwierzy a co gorsza sam pcha się w łapy tych co go zamknęli za kratami. Ale może nauczy się gdy dostanie pare razy batem po plecach."

Gdy dotarł na miejsce i usłyszał pytanie krawca wytrącony został ze swoich rozmyślań. Teraz miał inne sprawy na głowie. W ułamku chwil przez jego głowę przeszły tysiące myśli i tylko dla niektórych znalazł ten czas by je przeanalizować.

"Ubranie i trochę informacji tutaj a potem karczma. Tam zawsze za złoto można się czegoś dowiedzieć. Albo poczekam aż reszta wróci? Nie. Nie sądzę by zdołali zagrać to w taki sposób jak ja."

-Nie, nie interesuje mnie na chwilę obecną pokaz kunsztu w Twoim wykonaniu. Wpierw potrzebuje czegoś na mój rozmiar, USZYTEGO, czegoś co noszą- Musiał przełknąć słowo pospulstwo przez gardło by nie urazić krawca. Nie teraz kiedy potrzebował informacji.-tutejsi obywatele. Przyjechałem z daleka i zamierzam na okres dłuższy tu zostać. Nie chcę się wyróżniać ze społeczeństwa. Żadnych ozdób i falbanek. Bufony oraz zdobienia również nie wchodzą w gre. Zwykłe ubranie mieszczan, wygodne i mocne.

Gdyby krawiec zaczął pokazywać różne rodzaje takich ubrań udając mało zainteresowanego Balius zagaja rozmowę z krawcem:

-Piękna świątynia Urlyka niedaleko się znajduje. Z zewnątrz pięknie się prezentuje. Czy długo już tu zamieszkujesz? W tej...jaką nazwę ma to miejsce?
 
__________________
"...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..."

Ostatnio edytowane przez lopata : 18-12-2007 o 19:39.
lopata jest offline  
Stary 19-12-2007, 22:09   #38
 
Ostrze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ostrze nie jest za bardzo znanyOstrze nie jest za bardzo znanyOstrze nie jest za bardzo znanyOstrze nie jest za bardzo znanyOstrze nie jest za bardzo znany
Nie ma to jak napić się czegoś dobrego...-powiedział Raziel.
Ciekawe, czy szybko znajdziemy tego truciciela. Im szybciej skończymy to zadanie, tym lepiej. Ale raczej szybko go nie skończymy tylko siedząc i pijąc.-powiedział z nutą rozbawienia.

"A swoją drogą, gdzie taki człowiek mógł by się ukrywać?" pomyślał sobie.

"Może nawet siedzi teraz z nami w karczmie...ale raczej nie." siedział zamyślony i powoli pił piwo.

Gdzie się udamy, gdy skończymy pić? Gdzie taki człowiek mógł by przesiadywać? -zapytał się towarzyszy siedzących z nim przy stoliku.
 
__________________
GG. 10666642
Ostrze jest offline  
Stary 20-12-2007, 15:38   #39
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
„Mądrej głowie dość po słowie” pomyślał Cohen wychodząc z klasztoru w czasie drogi do magazynu milczał uważnie przyglądając się towarzyszącym mu ludziom. Próbował zorientować się, kim mogą być. Najmniej korzystne wrażenie sprawiał nadęty blondyn wyskakujący jak pajacyk z oskarżeniami. „Musi, jaki paniczyk szlachecki albo skryba”.

W magazynie szybko odszukał swoje oporządzenie wdział koszule i kalesony na to skórznię, następnie powoli wdział pełna zbroje kończą trwało to długo szczególnie, gdy trzeba zakładać samemu obojczyki naramienniki i nagolenice. Misiurki jeszcze nie wdziewał na głowę a hełm zostawił w plecaku. Przez plecy przewiesił grot jego miecz półtoraroczny za pas zatknął sztylet miecz kawaleryjski obciążał z drugiej strony pas.

- Przepraszam Revan zmyśliłem się jak wcześniej już powiedziałem jestem Cohen byłem i może znowu będę sierżantem VI Nadgranicznej kompanii jazdy lekkiej Ostlandu.

Potem Cohen znów zapadł w zadumę przypominał sobie ostatnie potyczki z haosakami przed urlopem.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 20-12-2007, 19:07   #40
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
Louis siedział i wpatrywał się w pianę piwa. Nie czuł potrzeby szybkiego odnalezienia "truciciela z Mousillon", jak zaczął go nazywać w myślach. Najważniejsze dla niego było to, że jest wolny i nie siedzi teraz w wilgotnych lochach. Zastanawiał się nad prawdziwością słów mnicha dotyczących ewentualnej ucieczki. Nie wiedział jaką władzę mają mieszkańcy tego klasztoru, ale logicznie na to patrząc nie wypuściliby tylu więźniów gdyby nie mieli jakiegoś zabezpieczenia.

- Przynieś mi jakiś gulasz - zwrócił się do karczmarza. - Widzieliśmy klasztor niedaleko. Czy mógłbyś nam coś powiedzieć o nim i w ogóle tej miejscowości i okolicy? Nie chcielibyśmy wpakować się w jakieś kłopoty - zakończył z nieszczerym uśmiechem.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:56.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172