Michaś
Ledwo Michałek zdążył odetchnąć po przeprawie przez pole najeżone pułapkami a tu zamiast trzech małych świnek we wrotach pojawiły się one…świniami by ich nie nazwał, to prędzej jakieś mutanty czy coś. Były okropnie brzydkie a ten zapach drażnił nos chłopaka niesamowicie, ale jeśli nie było innej drogi to trzeba było zacisnąć pięści i wytrzymać.
Nie śpiesząc się wcale, mimo ponagleń „świnek” wtoczył się do środka na wózku zaraz za Alusią. Dziewczynkę najwyraźniej również drażnił zapach jak z obory. Zbliżył się do niej i wyszeptał na uszko tak, żeby żaden z ich gospodarzy tego nie słyszał, wolał ich nie drażnić. - Jak będziesz oddychała przez usta a nie nosek to przestaniesz czuć w ogóle ten obrzydliwy zapach. – dziewczynka jakby nie zauważając wskazówki Michasia spojrzała na niego pytająco. - A gdzie posedł zającek? Mała najwyraźniej nie zauważyła jak biedny zwierzak został pożarty przez to COŚ. Chłopak na wspomnienie ten okropnej pułapki automatycznie odwrócił się i spojrzał w stronę miejsca, w którym przepadł zajączek. -Pan zajączek był bardzo głodny i poszedł na….na małą przekąskę, ale na pewno jeszcze do nas dołączy. – Mrugnął na koniec do Ali starając się zachować pozory spokoju i szczerości. Im dziewczynka mniej wiedziała tym lepiej dla niej samej. Chłopak niestety miał coraz większe obawy, co do dobrych intencji ich świńskich „dobrodziejów”.
– Ty również nie powinnaś się oddalać od reszty dzieci dobrze? – istniały niewielkie szanse, że jego prośba poskutkowała, sam jednak postanowił mieć oko na Alę, żeby ta nie wpadła w jakieś tarapaty… |